wracam jak pies z podkulonym ogonem, przegrywam z drugim 'ja, kurwa K ogarnij się. grubniesz w oczach. i znowu będzie jedno pierdolone "dzisiaj sobie pozwole", znowu będzie jebane od jutra, no żesz ile można, brzydzisz sie sobą i nic z tym nie robisz, on mówi kocham, ale jak właściwie można kochać 56kilogramowe coś? myśl, myśl, myśl
first day tomorrow