Mam wrażenie, że w niektórych przypadkach związki potrafią wpędzać kogos w insomnie albo tez w jakies inne choroby psychiczne. Fajnie byłoby się wyzbyz leków nabytych przez cale zycie, które tak mocno się wgryzły w człowieka, że prawdopodobnie weszły w łańcuch DNA każdej komórki. Z drugiej jednak strony logicznym jest chyba poszanowanie lęków drugiej osoby i dbanie o to, by bez powodu się nie odradzały. Ale kto by się tam przejmował moimi lękami i obawami, przecież to jak zwykle babskie widzi mi się.
To wszystko boli mimo upływu lat, im więcej tym trudniej się to przechodzi. Wiekowy fakt awersji a nawet czasami tłumionej agresji do innych przedstawicielek mojej płci ciągle nie traci na aktualności, a nawet zdaje się przybierać na sile. Niestety niemal każda z nas jest dla drugiej wilkiem, do którego podchodzi się z nieufnością i niemalejącym dystansem.Póki co żółć wylewa się ze mnie każdym możliwym otworem, mam ochotę pluć jadem i chodzić po suficie. Faceci jednak są mało rozumowi w niektórych kwestiach - to pewne. Dadzą sobie wejść na głowę praktycznie każdej i ku mojemu zdziwieniu nie zauważają tego wcale a wcale. Chociaż może być to spowodowane różnicą definicji "włażenia komuś na głowę". Niemniej jednak są pewne granice. Prywatność traci na znaczeniu, prywatność jest już passe. Teraz w modzie jest dzielenie się wszystkim ze światem. Ach jak cudownie, doprawdy. Znowu mam ochotę swoją osobą zabierać jak najmniej przestrzeni, mam ochotę wyizolować się z tej chorej rzeczywistości, która mnie otacza. Widać niektórym ewolucja niewiele dała poza mniejszym owłosieniem i wyprostowaną postawą. :(
Użytkownik passionnell
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.