Zimno i okropnie mokro na zewnątrz (czyt. jesień) wywołuje w większości z nas refleksje. A to nad sensem takiego, a nie innego życia, a to nad sensem konkretnej czynności. I dzisiaj po głębszej analizie rozmyślań nie tylko swoich dochodzę do wniosku, że niepewność jest zupełnie naturalna. Bo możemy się zastanawiać czy
nie brakuje nam towarzystwa
nie bierzemy na siebie zbyt wielu obowiązków
coś nam nie umyka, czegoś nie przegapiamy
nie marnujemy naszej młodości
etc.
Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wszystko na dłuższą metę może wydawać się męczące i nieodpowiednie. A później okazuje się, że sama narzekam na coś, czego innym bardzo brakuje. Że zazdroszczę innym czegoś, czego oni sami najchętniej by się pozbyli. I odwrotnie.
Zauważając te zależności sama jestem w stanie docenić to, co mam. A to, czego mi brakuje albo samo przyjdzie albo jest zupełnie niepotrzebne. Muszę tylko o tym pamiętać, a radość przyjdzie do mnie sama.