Jak mniemam w oczach społeczeństwa to zdjęcie będzie ostatecznym dowodem na moją emowatość, wszyscy skierują w mym kierunku oskarżające paluchy krzycząc "A NIE MÓWILIŚMY?". A ja na to - uśmiecham się blado, bowiem życie nauczyło mnie zostawiać Wasze opinie daleko za sobą, bo w dupie ich nie będę trzymać! Zbytni zaszczyt dla niektórych person, z którymi miałam przyjemność się poznać. To znaczy - oni sądzili i prawdopodobnie sądzą, że znają mnie.
Mniejsza. Nie o tym chciałam pisać. Niestety, fakt jest taki, iż nie za często nawiedza mnie wena na tworzenie czegokolwiek. Jestem potwornie zmęczona, rok 2012 serio mnie wykończył. Lampki choinkowe nadal się palą, świecą, mrugają i pulsują, a ja odnoszę wrażenie, jakby były czarno-białe. Niepotrzebnie katuję się wspomnieniami i pretensjami. To równie sensowne jak biczowanie się na Filipinach w okresie Wielkanocy. Sprawia chorą satysfakcję, to idiotyczne uniesienie przez kilka pierwszych sekund. Później tylko boli. Ale! Nie smućmy się, niedługo Sylwester. A każdy Nowy Początek daje nadzieję na poprawę, więc bądźmy przez chwileczkę optymistami, nawet jeśli mieliby nas nazwać wariatami.