photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 12 CZERWCA 2016 , exif
1536
Dodano: 12 CZERWCA 2016

Chwila prawdy

Mogłabym dużo pisać. O tym jak bardzo kierunek nr 2 w ostatnim tygodniu przypominał pewien kierunek filologiczny. O tym jak to jest nie spać, albo spać i śnić koszmary. Albo o tym jak to jest nie jeść. Kiedy nie możesz wcisnąć nic, nic, a o posiłku przypominasz sobie dopiero, kiedy już ziemia zaczyna Ci wirować przed oczami. Kiedy Praga Południe przyjeżdża do Ciebie wieczorem i karmi Cię na siłę, bo Ty jesteś już wrakiem i masz ochotę to wszystko rzucić i zapomnieć. Czasem pewnych rzeczy nie da się już wytłumaczyć racjonalnie. Zapewne potrzebowałam tego przyjazdu do domu. Bo dom to takie miejsce, gdzie można się zregenerować, uciec od wszystkiego i pomyśleć. I kocham moją Warszawę, i chcę tam żyć do końca, ale czasem muszę...odreagować. 

 

Ale wiecie co? Pomimo tego, co się ostatnio działo nie narzekam. Co prawda ciągle jestem w średniej formie i dzwonek telefonu mnie tylko wkurwia(przezornie powyłączałam wszystkie komunikatory, brawo ja!) ale wiem, że ten stan minie. Może czasem jest potrzebny by pomyśleć, przeanalizować, ułożyć pewne rzeczy? Z perspektywy dystansu widzimy o wiele więcej. Zapewne nie rzucę kierunku nr 2, bo jak to powiedziałam ostatnio mojej mamie: po śmierci Taty się nie poddałam, a przez takie rzeczy mam to robić? Widać ten kop w dupę był mi potrzebny. 

 

Nie narzekam nawet pomimo tego, że dookoła zaczynam widzieć reklamy, laurki, kartki, gotowe prezenty dla Taty. A ty co lubisz robić ze swoim Tatą? No mogę tylko do niego pogadać. Myślę, że przez fazę szoku, te szczegóły gdzieś mi uciekły. W tym roku są szczyptą soli na ranę, więc staram się po prostu nie zwracać na nie uwagi i wyszukują ładnego znicza. Brzmi to gorzko, bo gorzko jest. Zapewne 23 zaleje mnie fala smutku i złości i każę wszystkim spieprzać i zaszyję się w pokoju. Ale wiem, że 24 świat znów wróci do normy a mi nikt ani nic nie będzie przypominało o tym, co straciłam. 

 

I pomimo tego ja się nie smucę strasznie ani nie narzekam. Bo to jest przejściowe. Ale muszę w tym miejscu wylać jedną szklankę goryczy. Zdecydowanie. I może wyjdę na przemądrzałą i zarozumiałą jakby wszystkie mądrości świata zjadła, ale pewną kwestię trzeba poruszyć.

Słyszę zdanie: ja mam w życiu pecha. Albo: moje życie to porażka od X czasu.

Wiecie co? Mama X. zmarła, gdy mieliśmy po 16 lat na raka. Pamiętam, że osoba X podeszła do tego bardzo dojrzale, co wtedy, mając 16 lat było dla mnie trochę szokiem. W ubiegłym tygodniu dostałam wiadomość: dziś jest pogrzeb Taty X. Obecnie mamy 24 lata. I wiecie co? Powiedzcie to X, że macie w życiu pecha a wasze życie to porażka. Powiedzcie to komuś, kto w wieku 24 lat nie ma rodziców. Opowiedzcie mu o swoich wszystkich wielkich problemach i życiowych porażkach. 

Powiedzcie to tym wszystkim osobom, o których ostatnio co raz częściej czytam, że walczą z nowotworem. Że podejmują najważniejszą walkę w życiu, byle żyć! Byle mieć to, na co wy do cholery jasnej narzekacie! Narzekacie? To oddajcie im to swoje życie! A uwierzcie mi, wezmą je z pocałowaniem ręki. Powiedzcie to dziewczynie, która straciła dziecko, kobiecie, która widzi na jedno oko, kobiecie, która straciła męża. Dziewczynie, której śmierć Taty wywróciła życie. Powiedzcie to dziewczynie, która od 19 roku życia jest zdana tylko na siebie, mężczyżni bez nóg, który codziennie w Centrum zbiera na protezy. Powiedzcie im jak to wasze życie jest nieszczęśliwe i złe i pełne pecha. 

Mam dość wysłuchiwania ludzi użalających się nad sobą. Bo mówią to osoby zdrowe. Osoby, które pracują bądź nic nie przeszkadza im w podjęciu pracy czy też zmiany jej na lepszą. Nie przeszkadza w ciepnięciu wszystkiego, odkreśleniu grubą kręską i zmiany życia. Zamiast tego wolą płakać, narzekać i użalać się nad sobą jakie to życie złe i niedobre. To takie typowo polskie. Nie docenić tego, co się ma. Bo o to się w tym wszystkim rozchodzi: ludzie nie doceniają tego, co mają. Zamiast tego wolą siedzieć i jęczęć. I możecie powiedzieć, że jestem  przemądrzała i uważam się za znawcę, ale kurwa mać, ile można? Ludzie nie doceniają tego, że są zdrowi, że mają pracę, nie muszą się utrzymywać sami. Że mogą godnie żyć, podróżować, spełniać marzenia. Że mają przyjaciół oraz kogoś, kto ich kocha. Zamiast tego wolą jęczeć i płakać. I wiecie co? Sami sobie w końcu wypłaczą nieszczęście. Bo skoro nie doceniają tego, co mają to Bóg im to w końcu zabierze. Wtedy będzie płacz, tyle, że uzasadniony. 

Przepraszam, ale nie mam siły do takich ludzi. Kiedy po 12562356 razy im tłumaczę i motywuję, a oni siedzą na tych dupach. Życie to tajemnica moi drodzy. I jak nikt wiem, że to, że rano jest okej, nie znaczy, że za 2h całe wasze życie nie zmieni się o 180 stopni. Ale błagam, wtedy płaczcie. A teraz się cieszcie. 

 

Ostatnio uratowałam osobę Y przed zrobieniem błędu życia. Usłyszałam, że jestem rozsądkiem tej osoby. Nie psujcie sobie na siłę życia. Ja wiem, że to polskie i typowo kobiece zjebać sobie własne szczęście i pokomplikować życe na 128 sposobów. Zacząć się rozwodzić, wracać do przeszłości i mącić szczęście. Ale to tylko kręcenie bata na siebie. Skoro jesteście szczęśliwi to siądźcie sobie na dupę i pracujcie nad tym, by to szczęście pomnożyć :) 

Nie grzebcie w przeszłości, nie żyjcie nią. Tak często się z tym spotykam. Przeszłość to coś co nie istnieje. A tym bardziej nie wróci. Jej nie ma i nawet nie ma tam po co zaglądać. Moja teraźniejszość zaczęła się od śmierci Taty. I na to, co było wcześniej się nawet nie oglądam. NIE MA. NIE ISTNIEJE. I choć puka, nawet ostatnio zagląda by mnie wciągnąć w swoje odczucia, to jej na to nie pozwalam. Nie ma tamtego życia, nie ma tamtej Marty, nie ma. Teraźniejszosć to moja nadzieja, mój tlen i moje szczęście. I choć nie jestem obecnie tak dobra jak kiedyś i nie ukrywajmy, że nie mam serca, to nie żałuję. Nie żałuję, że się nie odwracam. I wy też tego nie róbcie.

 

Przeczekam tą emocjonalną burzę za oknem, wymiotę wszelakie śmieci przeszłości i nawet tam nie spojrzę. I choć miewam wyrzuty sumienia, to tego nie zmienię. Nie warto. Lepiej nie mieć serca, niż cierpieć. Taka jest rzeczywistość moi mili.

 

Insorpotable pamięta moje słowa. A ja wiem, że to ostatnia szansa i tylko chwilowe.

Ty Indywidualna nie pozwól, by ktokolwiek zarozumiały i żałosny zniszczył Twoje obecne szczęście. Ty naprawę kochasz. A skąd to wiem? Bo to widziałam. Łatwo kochać kogoś idealnego, kto jest taki sam jak my. Ale patrząc na Ciebie i G. wiem, że właśnie to jest miłość. Bycie ponad czymś.

My z Pragą Południe dalej realizujemy cele i się nie poddawamy. A 23...coś się wymyśli.

A reszta? A reszta jest dorosła.

 

https://www.youtube.com/watch?v=GUvTYQcmzWM

Komentarze

Photoblog.PRO explsp brawo Wy L :)
10/06/2018 0:02:45