photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 23 WRZEŚNIA 2015

7 czerwona róża

7

7 to taka fajna liczba. 7 przejawia się w pełni. 7.

 

7 miesięcy zleciało bardzo szybko. Kolejna róża w pukiecie, kolejny moment zastoju. Kolejny miesiąc, gdy Cię nie ma. Po 7 miesiącach ciągle mam nadzieję, że wrócisz. Choć to totalnie głupie, to nie mogę sobie wyobrazić, że Cię juz nigdy nie będzie. To takie...nierealne. I momentami tak bardzo Cię brakuje...

 

Od Twojej śmierci wydawało mi się, że nie będzie nic gorszego niż 21 luty. Myliłam się. 15 września był gorszy.

W lutym wiedziałam, że jest mama. Mogłyśmy się oprzeć na sobie nawzajem.

15 nie było niczego gorszego w moim życiu jak te 30 minut. 30 minut kiedy Ty leżałeś na cmentarzu a mama na sali operacyjnej. Ci, którzy to będą czytać nie mają nawet 1% pojęcia, jak bardzo czułam się przez te 30 minut niczyja. Ludzie nie zrozumieją jakie piekło przeżyłam tego dnia. I może to, że nie płakałam wcale nie było dowodem racjonalności. Może to był zwyczajny koniec, koniec mnie i tego co mogłam znieść. 

Gdyby mamie się coś stało...ja bym umarła Tato. Byłabym niczym. Samym ciałem. Niczym.

Ten dzień, te 30 minut...tak mocno zachwiały to, co odbudowywałam przez te 7 miesięcy. I choć emocje zaczęły docierać dopiero w piątek, to po raz 2 sie roztrzaskałam. Ten strach, ten paraliżujący strach...

 

Nikt tego nie zrozumie. Nikt, kto nie był tam, gdzie byłam ja, tego nie pojmie. Piekło to nie szatan i ogień. Piekło jest o wiele gorsze. Piekło to stan świadomości. 

 

Ktoś, kto siedział wtedy w ciepłym domku, kto mógł w każdej chwili zadzwonić do mamy czy taty, porozmawiać z rodzeństwem...co zrozumie? No nic nie zrozumie. Nie zrozumie jak 30 minut może się stać wiecznością. Jak płacze matka, której córkę operują. Jak przerażona jest córka, której została tylko matka. Jak boi się córka, która sama jest matką.  Nie pojmiecie tego.

 

Zapewne część osób odbierze moje odzywanie-nieodzywanie Tato jako obrazę czy żal. Tylko, że nie na tym polega rzecz. Nie wiedzą, że zwyczajnie nie potrafię z nimi rozmawiać, bo mam wrażenie, iż znajdujemy się w 2 różnych światach. W doświadczeniach życiowych przegoniłam ich hen daleko, daleko. Byłam tam, gdzie żadne z nich nie postawiło nawet kroku. Nie da się tak do nich wrócić, powiedzieć jest dobrze, żyjmy jak dalej. Dzieli nas przepaść doświadczeń. I to wychodzi teraz i wyjdzie za tydzień, miesiąc, rok. Nie potrafię już podchodzić do spraw tak jak oni. Panikować i wpadać w dół z powodu studiów, miłości, niepowodzeń. Dla mnie teraz są to błahostki, którymi nawet nie zawracam sobie głowy. Trzeba znów nauczyć się z nimi żyć.

 

Agatk powiedziała mi, że nie mogę wymagać zrozumienia od ludzi, którzy nigdy nie byli w naszej skórze. Dobrze o tym wiem. Ten, kto tego nie przeżył, nie zrozumie. Ale zawsze można wykazać empatię. Nie oceniać mnie z perspektywy swojej, bo do tego nikt nie ma prawa. Nikt. Jedynie można postarać się wyobrazić sobie co czułam i co czuję.

 

Szczerze nie znoszę lutego i września i ten uraz zostanie ze mną na lata. Dziś znów trzeba budować. Znów umacniać ten mój mały kawałek świata, który odbudowałam po trzęsieniu ziemi. 

 

Marzenie? Chciałabym się czuć bezpieczna.

 

Chociaż tego 15 wydarzyła się najpiękniejsza rzecz w tym roku, a może i w całym moim życiu. Nie było niczego piękniejszego niż usłyszeć głos mamy po operacji. Cały zapłakany, ale głos.

 

Bądź przy nas Tato. Bo potrzebujemy Cię bardzo.

 

https://www.youtube.com/watch?v=HPmH_WoWMcw

Informacje o pannaabstrakcyjna


Inni zdjęcia: Ziew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24