Jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie jeździłam rowerem w nocy. Wczorajszy wypad o 23 do arturówka okazał się przeżyty, chociaż o mało co nie zatrzymałam się na drzewie. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie i bezboleśnie.
Zbliża się 30-ty i nie mam zamiaru w tą noc wracać do domu !