photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 CZERWCA 2016

Marta i spokojne wakacje z rodzicami.

 

Jak ino zaczeliśmy planować pobyt w Karpaczu, to od razu miałam ochotę wybrać się na śnieżkę na wschód lub zachód słońca. Oczywiście nikt z mojej ekipy nie miał siły chodzić po górach, więc musialam poszukać towarzystwa gdzie indziej. Znalazłam dwóch chłopaków, którzy też mieli być w karkonoszach, jednak nie schodziliby ze mną, więc sama w środku nocy musiałabym schodzić lasem, trochę przypał, ale no co zrobic. Kiedy już zastanawiałam się czy ruszać czy nie, bo pogoda była nieobiecująca, zadzwoniłam do ziomeczka zapytać jak tam, okazało się że jego kolegę potrącił samochód i zostają w domu. ups. Przy rodzicach utrzymywałam, że będę mieć na górze towarzystwo, ale nie miałam pojęcia co robić. Zachodu raczej nie będzie, z gwiazdami nie wiadomo, sama ja w karkonoszach, i to schodzenie... ale sobie myślę 'nie pójdę, to będę żałować' no i poszłam. Idąc wiedziałam, że o spektakularnym zachodzie mogę zapomnieć, najgorsze że jak zaczęłam już wchodzić na grzbiet, to widziałam że są tam chmury. Idę sobie idę, i słyszę, że doslownie w rowie, siedzi trzech gości i ma niezłą bibę. Wybawienie! Dołączyłam się do nich szczęśliwa, co tym bardziej uszczęśliwiło ich, poczęstowali mnie whiskey, fajkami, i tak sobie śmieszkowaliśmy. Jeden z nich zarzucił mi pomysł wejścia na śnieżkę w nocy, no jak to ja, długo namawiać nie trzeba, poinformowałam tatę że będę wracać rano. Koledzy mi się najebali, a ja odprowadzając ich do schroniska rozmawiałam jeszcze z tatą przez telefon. Dwóch widzę że idzie przed siebie, a jeden przewala się w krzakach, to sobie myślę że nieładnie ze strony tamtych i pomagam biedakowi. Dosłownie zaprowadziłam go do schroniska żeby nie zabił się po drodze, a mógł się sam w tym stanie zabić bez problemu, i tak oto zostałam aniołem. Całe schronisko już potem wiedziało że jestem aniołem stróżem, a ja się zastanawiałam czy wracać czy nie, bo mój kompan od śnieżki gdzieś zniknął. Postanowiłam wracać, wszyscy oczywiście mi to odradzali, inni mówili że jestem supermegaodważna, idę sobie dzielnie z latarką przez ciemny las i gadam z ojcem przez telefon, a tu nagle jakieś oczy świecące mi przebiegają przez drogę i stoją w lesie i się na mnie gapią. Racjonalnie myśląc, nie jest to niedzwiedź ani raczej coś co chce mnie zabić, ale cholera jak ja mam tam przejść, jak te oczy na mnie patrzą i świecą, a ja nie wiem co to jest. No trudno, nie przejdę tej trasy z takim strachem, trzeba wracać.

Zostałam więc przygarnięte przez 5 sympatycznych babeczek które martwiły się o mnie bardziej niż moja matka, przenieśli mi łóżko z męskiego pokoju i tak oto miałam darmowy nocleg w schronisku.

 

Szłam w te góry sama z myślą, że na pewno będzie ok, jak nie będzie widoków, to spotkam kogoś spoko. No i cóż - jak zwykle się nie myliłam, widoków co prawda prawie w ogóle nie miałam, ale za to spotkanie na rozdrożu, dobre przeżycie.