Aura panująca za oknem jest straszna. Ciągle pada i pada. Nie potrafię odciągnąc się od myśli, które skupione są tylko i wyłącznie na Tobie. Wychodzę. Czuję jak pierwsze krople deszczu lekko opadają na mnie. Przeszywa mnie dreszcz. Czuję chłód na mym ciele. Myślę o tym, aby Cię teraz przytulić. Wiem, że wtedy byłoby mi cieplej. Nie rezygnuję z niczego, idę dalej. Przecież musi się to kiedyś skończyć - ten ból, który mam w sercu, to rozczarowanie.Tak bardzo jestem teraz samotna. Przemierzam kolejną drogę. Nie zwracam uwagi na to, gdzie idę. Spoglądam w niebo. Jest takie ciemne i ponure, tak jakby przeżywało to wszystko ze mną. Cały świat wokół mnie wydaje się nie mieć w sobie życia. Zatrzymuję się na polanie. Tylko ona wydaję się mieć w sobie kolory. Kładę się na trawę, która mnie otacza. Zamykam oczy i przez chwilę o wszystkim zapominam. O całym bólu, o tym że go kocham. Krople deszczu odbijają się od mojej twarzy i lądują gdzieś w głębi ziemi. Po chwilii zaczynam płakać. Nie potrafię tego powstrzymać. Zaczynam krzyczeć. Wołam Cię. Nie przychodzisz. Zaczynam się zwijać z bólu. Mam ochotę zniknąć z tego świata. Dlaczego to właśnie mnie spotkało? Przecież miałeś być obok mnie. Miałeś mnie chronić. Jestem taka bezbronna. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Już nigdy się od Ciebie nie uwolnię. Podnoszę cały swój ciężar z ziemi, na której leżałam. Moje oczy zalane są łzami. Cały świat widzę jak przez mgłę. Zaczyna mi się kręcić w głowie. Po cichu wołam Twoje imię. Na darmo. Powracam do domu. Spoglądam w lustro i widzę nas. Odwracam twarz i kieruję się w stronę pokoju. Biorę do ręki książkę, której nienawidzę, ale przecież czytałeś mi ją kiedyś, pamiętasz? Te zaznaczone fragmenty, które mówią o nas, o naszej przyszłości. Przytulam książkę, zamykam oczy i ostatnie słowa które wypowiadam to : kocham Cię. i zanurzam się w otchłań nicości.. może tam poczuję się lepiej