Myślę o Tobie.
Jesteś w porzeczkowym sadzie.
Czy ja śnie na jawie czy tylko marzę?
Odgadaniam się od ataków myśli niedoskonałych.
Przecież nie wierzę w perfekcje miłości.
Choć serce już bardzo do Ciebie chciało
to jednak strachem się w klatce zatrzymało.
Nie mogę się z niej uwolnić.
Psuje mi wzrok, węch i czucie.
Nie widzę Cię już, nie rozmawiam.
Nie czuję już porzeczek.
Pojawił się ktoś inny...
Przyjdź do mnie nocą i znów mi się przyśnij.
Dotknij mojej twarzy, bym mogła uwierzyć.
Powiedz, że kochasz wszystkie moje lęki i obawy.
Przytul, bym czuła się wreszcie bezpieczna.
Popatrz mi w oczy i poczuj jak bardzo
chce być już częścią Ciebie.
Z zawiązanymi oczyma poznam Cię,
gdy wreszcie zjawisz się tu.
Ale teraz w moim pokoju pada deszcz, toną książki i łóżko.
Siedzę przy lampie, moje serce leży gdzieś przy drzwiach.
Jest wierne i ciągle czeka.
Mój umysł nie opuszcza mnie,
choć nie spałam już tak długo...
Przepływa ta od Ciebie papierowa łódka.
Ona mówi mi, że zawsze będziesz tu, w mojej głowie.
Gdy nagle toniemy w przeszłości.
Próbuję Cię z niej wyciągnąć,
ale coś pęta twoje wnętrze.
A przecież labirynt już się kończy.
Brak mi sił, spadam razem z Tobą.
Utrzymuje Cię spruchniały konar.
A ja składam obietnicę.
Mały, bezbronny miłości pocałunek.
Nagle budzę się.
Staje przed lustrem, dotykam szkła.
Jestem tu sama, pęka mój świat.
INK.
https://www.youtube.com/watch?v=gKM15TaKLUI