Hejo po raz kolejny tego dnia!
Niejako zmieniło się dzisiaj moje patrzenie na świat. Być może właśnie dlatego, że zbyt dużo w moim życiu było bolesnych momentów, a ja sama chcę uodpornić się na rany oraz psychiczną słabość do rzeczy i ludzi? Nie jestem pewna, ale ciągle poddaje analizie własne marzenia, myśli, poglądy, osądy, wszystko co ma cokolwiek chociażby ze mną wspólnego. Świat pełen jest i debili i ludzi, którym na nas nie zależy i egoistów. I nie powiem, że to się często nie łączy bo skłamałabym mówiąc to, a sama przed sobą szczera być powinnam. W końcu nie ma nic gorszego niż samej sobie oczy zamydlać, w dodatku mając świadomość, że to mydło tworzone jest na bazie ostrego kwasu, który wszedłszy w reakcję chemiczną z naszymi tkankami wypali nam oczy, a potem przeżre i resztę ciała i umysł.
Mam wrażenie, że błądzę i poruszam się w kółko, wierzę -> nie wierzę -> wierzę.... ufam -> nie ufam -> ufam... buntuję się -> macham na wszystko ręką -> buntuję się... walczę -> kapituluję -> walczę... etc. etc. etc. I tak w kółko. Zataczam kręgi wielkości ziemskiej orbity, by wrócić do tego samego miejsca.
A wiecie dlaczego tak jest? Bo co rusz kurwa zbieram siły i walczę, walczę choć jestem świadoma nieuchronnej klęski, ale walczę, bo ja się do kurwy nędzy nigdy nie poddałam i nie zamierzam poddać, jeśli na czymś mi zależy! No to tyle uzewnętrzniania się, a teraz pora relaksu ;-)
Cześć!
Why so serious?