Kierowałam się w stronę łazienki, gdy ekran mojego telefonu wskazał nową wiadomość. Była od Kentina, a jej treść brzmiała : " Cieszę się, że przyjdziesz. Będziemy się świetnie bawić" . Jasne, zafunduję mu taką zabawę, że do końca życia mnie zapamięta. Odświeżyłam się, nałożyłam lekki makijaż i wysuszyłam włosy. Właściwie po co ja to robię ?! Przecież i tak nikt nie będzie tam na mnie patrzył, a nawet jeśli, to mam to gdzieś. W ramach protestu, założyłam zwykłe jeansy, szarą bluzkę i skórę.
- Jestem gotowa.
Oznajmiłam bratu, stojąc w jego drzwiach. Przyznam, że wyglądał całkiem całkiem.
- Nie możesz tak pójść. - Oznajmił i ruszył w stronę mojego pokoju. Otworzył szafkę z ubraniami i wyjął z niej krótkie ( bardzo krótkie ! ) spodenki i lekką koszulę ze skórzanymi zakończeniami, przez którą widać było wszystko.
- Nie założę tego - podeszłam i zaczęłam oglądać ubrania. - To nawet nie jest moje !
Loren roześmiał się i rzucił strój na łóżko.
- A czy to ważne ? Twoje, moje, jakiejś laski, która to u mnie zostawiła. Masz pięć minut. Czekam na dole.
Nie mając większego wyboru, zmieniłam swój wygląd. Popatrzyłam w lustro i nie mogłam się napatrzeć. Jak można wyglądać tak obco w swojej skórze ? Stałam tak jeszcze chwilę, gdy z dołu uślyszałam głos mojego brata. Wsiedliśmy do auta i już za chwilę byłam na miejscu.
- Dobra, już tu jestem. Nie ucieknę ci, a nawet jeśli, to chwilę to potrwa, zanim dojdę do domu. Mów u kogo ta impreza.
- Ucieszysz się. Znasz tę dziewczynę lepiej ode mnie. Widujecie się codziennie. - W tym momencie zaczęłam kręcić przecząco głową. - I pewnie mamy to samo na myśli. Annie !
Annie to jedna z plastikowanych dziewczyn w mojej klasie. Gorzej być nie mogło. Wyszliśmy z auta i już na samym początku przywitał mnie wzrok facetów. Świetnie. Po co ja wkładałam te ciuchy ? Mimo wszystko ich olałam i weszłam do środka. Muzyka była tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli. Usiadłam na jednej z kanap i spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę ósmą. Impreza już zaczęła się rozkręcać. Ja nie zamierzałam ani tańczyć, ani rozmawiać z tą elitą, która została zaproszona. Przesiedziałam dobrą godzinę, gdy zauważyłam Kentina. Wstałam jak najszybciej i ruszyłam w stronę schodów. Wchodziłam już na pierwszy stopień, gdy poczułam, że ktoś mnie złapał za rękę. Odwróciłam się i już miałam uderzyć tą osobę w twarz, ale zobaczyłam, że to Loren.
- Spokojnie siostra. Chciałem tylko zapytać jak się bawisz ?
Miałam właśnie poprosić brata, żeby odwiózł mnie do domu, gdy podeszła do niego jakaś ruda dziewczyna i pociągnęła na górę. On tylko uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Postanowiłam, że nie chcę wiedzieć ile par zawędrowało już na piętro, więc kierowałam się do kuchni. Złapałam kubek z alkoholem i zaczęłam obserwować tańczących ludzi. Gdy wypiłam już cały napój, odwróciłam się w stronę stołu, aby zapełnić po raz kolejny naczynie. Pech chciał, że akurat zauważył mnie Kentin i podchodząc do mnie od tyłu zaczął szeptać do ucha.
- Nie sądziłem, że będziesz wyglądać aż tak pociągająco - zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a ręką zaczął jeździć po moim udzie. Uśmiechnęłam się najbardziej uroczo, jak tylko umiałam i odwóciłam się do niego tak, że nasze twarze dzieliły centymetry.
- Podoba ci się ? - Zapytałam mrucząc, a on tylko uśmiechnął się potwierdzająco. Lekkim ruchem palca, odchyliłam przód jego jeansów tak, że między jego ciałem, a materiałem została spora przerwa. Patrzył na mnie podniecony, a ja szybko wlałam całą zawartość kubka do jego spodni.
- Ups - zakryłam ręką twarz i odeszłam. Starałam się znaleźć jak najszybciej kogoś znajomego, co było bardziej trudne, niż mi się wydawało. Błądziłam tak między imprezowiczami, gdy zobaczyłam Patcha. Dokładnie tego samego, z którym kilka godzin temu siedziałam w jednej ławce. Szybko podbiegłam do niego i złapałam pod ramię.
- Udawaj, że świetnie ci się ze mną rozmawia - rozkazałam i w tym momencie wybuchłam śmiechem. On patrzył na mnie rozbawiony.
- Więc jeśli mamy tak cudownie się razem bawić, może zatańczymy ?
Zawahałam się, jednak gdy zobaczyłam zbliżającego się do nas Kentina, porwałam chłopaka na parkiet. Na początku nieśmiale kręciłam się obok niego, jednak później zrozumiałam, że jeśli kumpel mojego brata ma się odwalić, musi to wyglądać bardziej dwuznacznie. Zaczęłam się ocierać o ciało Patcha, a on jeździł rękoma po moim ciele. Po jakimś czasie zupełnie się zapomniałam i tańczyłam z nim, nie myśląc już o Kentinie. Jednak zaraz się opamiętałam i nie widząc tego kretyna w pobliżu, po prostu zeszłam z parkietu. Mój towarzysz ruszył za mną.
- Średni pomysł na podryw, ale powiem ci, że nawet mi się podobało - oznajmił, siadając obok mnie.
- Nie myśl lepiej, bo ci to nie wychodzi. Byłeś mi potrzebny i tyle. Teraz możesz spadać.
- Jak nic nie gadasz, to wyglądasz nawet znośnie. Szczególnie ten strój do ciebie przyciąga - zbliżył się i perfidnie patrzył mi się na cycki.
- Zamknij się. - Odepchnęłam go i chciałam odejść, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Stanęłam tak i patrzyłam mu w oczy. Nie były ani brązowe, ani piwne, jak mi się wcześniej wydawało. Były czarne, przerażająco czarne. Patrzyłam na niego zaczarowana, kiedy mnie puścił i powiedział :
- Możesz iść.
Byłam tak zszokowana, że stałam tam jeszcze przez chwilę, kiedy jednak się opamiętałam, zrobiłam obojętną minę i ruszyłam w stronę drzwi. Spotkałam przy nich Lorena, który był, z wiadomego powodu, bardzo zadowolony.
- Wracamy ? - Zapytał. A ja tylko kiwnęłam potwierdzająco głową.