Cz.IX

Nie wiem czemu, ale dziś obudziłam sie w łóżku Beniamina. Byłam ubrana w jakąś jego koszulkę, która na mnie wyglądala jak na jakimś wieszaku, lecz kiedy czułam jego zapch na niej, nie obchodziło mnie nic innego.
kiedy to wszytsko do mnie doszło, gdzie jestem i wg usłyszałam dobrze znany mi głos.

-Dzień dobry, kochanie...- przywiatał mnie miluuusi bas

-Dzień dobry.- złożył pocałunek na moich ustach.-Możesz mi powiedzieć co ja tutaj robię?- uśmiechnęłam się.

-Przeciągasz sie?- położył dłoń na mym brzuchu.

-Widzę nareszcie pan w humorze.-przylozylam reke do jego dloni.

-Ano po nocy przy takiej pięknej kobiecie... Każdy był by zadowolony.

-yyyyyy? czy...?

-Nie, nie bój się. Do niczego nie doszło. Wieczorem wypiliśmy pare piw. Trochę Cię kopnęło i nie chciałem żebyś wracała w takim stanie do domu..

-Asiem, to dobrze.

-No ale wiesz, skoro w nocy nic nie było, to mooże teraz?- uniósł brew.

-Nie, przepraszam, ale nie chcę. Nie jestem gotowa.- usiadłam i spuściłam glowę.

-Ej, Księżniczko. Wszystko jest ok. Nie chcesz teraz, spoko. Nie jest to dla mnie jakoś taak bardzo ważne. Najważniejsza teraz jesteś dla mnie Ty...- podniósł mój podbrudek i pocałowal w usta...