Dostałam dziś już jedno odpowiadanie.
postanowiłam jet tutaj wstawić.
możliwe, że sie spodoba.
Ta historia zaczęła się zwyczajnie.
Swoją przyjaciółkę poznałam w wieku 11 lat. Sposób spotkania był dosyć śmieszny. Połączył nas sport. Mianowicie miałyśmy razem w-f i byłyśmy w jednej drużynie najpierw niechętnie grałam z nią ale później zaczęło nam się grać coraz lepiej.
Nasza przyjaźń trwała długo. Nie obyło się bez łez, niezliczonej ilości kłótnii ale za każdym razem się godziłyśmy. Bo to w końcu przyjaźń.
Sandra pewnego razu w szkole na lekcji zasłabła. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Lekarze zrobili jej komplet badań najszybciej jak to się dało. Wyrok był okrutny. Może w tym miejscu przytoczę słowa, które powiedział lekarz do jej rodziców. Z Państwa córką nie jest za dobrze. Można powiedzieć, że bardzo źle. Ma Białaczkę.- jej rodzice nie umieli wydusić z siebie słowa. Siedziałam na tym korytarzu patrząc się na ich reakcję. Nic nie powiedzieli.
Podbiegłam do lekarza gdy chciał już odchodzić. panie doktorze czy ona będzie żyła? zapytałam ze łzami w oczach. Lekarz przez chwile popatrzył na rodziców Sandry. Jej mama wtedy spojrzała na mnie i powiedziała cichym głosem Niech pan odpowie jej na każde pytanie. Lekarz nie bardzo chciał ze mną rozmawiać ale nie dawałam za wygraną. Powtórzyłam kilka razy pytanie. W końcu odpowiedział Będzie ale nie tyle ile powinna. Popatrzyłam na niego zalewającymi się łzami oczami. Z ledwością wydusiłam słowa z siebie Ile jej zostało? nie wytrzymałam wtedy i pękłam. Zalałam się cała łzami. Lekarz podszedł do mnie wtedy i cichym głosem odparła zostały jej trzy miesiące życia.
Oznaczało to ze ją stracę. Bardzo tego nie chciałam. Była dla mnie wszystkim.
Siedziałam codziennie przy jej łóżku patrząc jak powoli się zmienia jej wygląd i zachowanie. Nie chciał mnie już widywać. Prosił bym ja zostawiła i o niej zapomniała. Ja jednak tego nie mogłam zrobić.
W dniu jej śmierci ni byłam przy niej. Miałam bardzo ważny egzamin końcowy od którego zależała moja dalsza nauka. Z biegiem czasu żałuje, że mnie przy niej nie było. Pamiętam dobrze tą datę 8 czerwca.
Pewnego lipcowego popołudnia ( ponad rok od śmierci Sandry) siedziałam sama w domu. Wreszcie się przełamałam. Wyjęłam z szuflady stare zdjęcia na których byłam : ja, Sandra. Przy tych zdjęciach się rozpłakałam. Nie umiem opisać co panowało w mojej głowie. Płacz przerwał dzwoniący telefon. Zdziwiłam się bardzo do numer był zastrzeżony. Lecz postanowiłam odebrać. Okazało się, ze to moja siostra chciała mi zrobić psikusa i narobić strachu. Naszą rozmowę coś przerwało w pewnym momencie. Pomyślałam, ze może jej bateria padła. Wróciłam do przeglądania zdjęci. Dziwne po chwili zauważyłam, ze nie ma mojego ulubionego zdjęcia. Zaczęłam poszukiwania tego zdjęcia bo przecież nie mogło zginąć nigdzie. Znalazłam je, dziwne było jedynie, że w moim pokoju na biurku. Było odwrócone. Z tyłu zdjęcia były napisane słowa. Kojarzyłam te słowa, lecz nie wiedziałam skąd. Po chwili namysłu skojarzyłam je sobie. mianowicie to słowa mojej i Sandry ulubionej piosenki. Włączyłam sobie tą piosenkę i słuchałam przez około pół godziny. Słuchanie przerwał jakiś trzask w domu, nie wiedziałam co się stało. Postanowiłam przeszukać piwnicę i strych. Poszłam do piwnicy, ale tam nie było nic takiego co mogło by wywołać tak głośny trzask. Wróciłam do domu i udałam się na strych. Podczas przeszukiwania znalazłam pamiątki związane z Sandrą, które wyrzuciłam tam po jej śmierci. Postanowiłam je znieść i przejrzeć, bo przecież ciągle ja kocham. Po głowie chodziły mi myśli co wywołało ten trzask. Lecz po chwili dałam sobie spokój i wróciłam do mojego pokoju z gratami jakby to nazwał mój brat. Dla mnie to nie były graty, ale pamiątki po niezwykłej osobie. Usiadłam na podłodze, bo wiedziałam, że dużo spędzę czasu na przeglądaniu tych rzeczy. Były brudne i zakurzone. Wyczyściłam je i wzięłam się za oglądanie i wspominanie o niej. Łzy płynęły mi po policzkach. Wśród tych pamiątek znalazłam jej pamiętnik, który dostałam od jej rodziców na pamiątkę po niej. Zaczęłam go czytać, po przeczytaniu dwóch pierwszych stron zrozumiałam, że o wieli rzeczach mi nie mówiła. Miała w pewnym sensie żal do niej za to. Lecz wiedziałam, ze to i tak jej życia nie zwróci. W połowie pamiętnika zaczęła pisać o mnie. Mówiła w nim, że mnie kocha, że bardzo by cierpiała gdybym umarła, że nie wyobrażałaby sobie życia beze mnie. Czytanie przerwała mi burza, która była blisko mojego domu. Niespodziewanie zgasło światło. Wiatr hulał na zewnątrz a ja myślałam tylko a niej. Bardzo bałam się burzy po urazie z dzieciństwa. Ale mimo tego, że nie było światła w domu było dziwnie jasno. Pioruny waliły wokół domu a grzmoty były doniosłe. Siedziałam skulona w kłębe w rogu pokoju. Myślałam w tym momencie gdzie są rodzice. Usłyszałam znów ten sam trzask co wcześniej. W drzwiach stał dziwnie ubrany mężczyzna, który szedł w moją stronę. Byłam przerażona i trzęsłam się ze strachu. Bardzo trudno było mi wydusić z siebie słowo. Mężczyzna złapał nóż i powiedział, że jest tutaj by mnie zabić. Na początku wydało mi się to nieprawdopodobne bo po co komuś moja śmierć, ale po chwili zrozumiałam, ze to nie żarty. Poderwałam się błyskawicznie po jego słowach. Chciałam uciec, w tym momencie złapał mnie za rękę i nóż przyłożył do szyi. Całe życie stanęło mi przed oczami. Stwierdziłam, że nie mogę umrzeć i chwyciłam jego rękę. Nie wiem w jaki sposób to zrobiłam ale uciekłam z jego sideł. Złapałam nóż, który leżał na szafce. Wbiłam mu go w brzuch i poczułam na swoich ustach jego gorzką krew. Wybiegłam z domy płacząc. Uciekałam ile sił w nogach by mnie tylko nie złapał. Po chwili biegu w burzy i siarczystym deszczu stanęłam. Obejrzałam się wokoło i kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.
Gdy moi rodzice wrócili do domu zastali tylko plame krwi na podłodze. Martwili się bo myśleli, ze to moja. Zaczęli mnie szukać po domu lecz nie znaleźli. Zadzwonili na policje i następnie do mnie. Nie umiałam określić gdzie jestem lecz tata mnie znalazł. Cała historia skończyła się dla mnie dobrze . musiałam zeznać i opowiadać kilka razy co się stało ale jest jeden plus. Mojego niedoszłego zabójcę skazano na więzienie i długo z niego nie wyjdzie.
Ciągle zastanawia mnie jedna myśl. Mianowice skąd miałam tyle siły by tak umięśnionemu mężczyźnie się postawić i złamać rękę. Czasem przychodzi mi do głowy myśl, że to właśnie dzięki Sandrze. Tego jednak nigdy się nie dowiem.
Pisała Anita
mam nadzieję, że sie podoba wam.
+ klikamy fajne ;)
Inni zdjęcia: Chruszczyki purpleblaack:* patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24