Mimo wszystko cz. 12 cd.
- Cieszę się, że nic ci nie jest. W każdym razie nic poważnego - odzywa się, a ja aż podskakuję na łóżku czego natychmiast żałuję, czując ból z tyłu głowy. Mrugam kilkakrotnie zawstydzona swoimi myślami i tym, że przyłapał mnie na tym, jak mu się przyglądam. Mam wrażenie, że doskonale wie co działo się w mojej głowie. Czuję się jak otwarta księga co sprawia, że błyskawicznie nakładam maskę ochronną. Prostuję się na tyle, na ile jest to możliwe i dumnie unoszę głowę.
- To Paul Torres - odzywa się Jayson - uratował cię przed potrąceniem i wezwał karetkę.
- Wiem - mówię oschle. Jay wyczuwa zmianę jaka nagle we mnie zaszła. Przysuwa krzesło, po czym siada na nim i bierze mnie za rękę, ściskając ją mocno. Teraz przygląda mi się uważnie.
- Nie wiem tylko, czy mam panu podziękować, czy może lepiej wezwać policję - kontynuuję po chwili. Ruth i Corrine patrzą na mnie w osłupieniu, nie rozumiejąc moich słów natomiast Jay, mocniej ściska moją dłoń.
- Audrey, o czym ty mówisz? - pyta. Czuję, jak jego ciało się napina, gdy patrzy raz na mnie, raz na wyglądającego jak młody Bóg mężczyznę.
- On mnie śledził - wyrzucam z siebie, ale już po chwili żałuję tych słów. Mój przyjaciel wstaje na równe nogi.
- Że co? - podnosi głos. Jego oczy płoną wściekle, gdy patrzy na niego. Spoglądam teraz na mojego oprawcę, a zarazem wybawiciela. Jego twarz nie zdradza żadnych emocji. Po prostu stoi i wytrzymuje wzrok Jaysona.
Co to ma być? Jakaś walka spojrzeń?
- Myślę, że ocenia mnie pani zbyt pochopnie - odzywa się w końcu.
- A ja myślę, że mam rację, a pan, po prostu próbuje się wymigać od konsekwencji - ripostuję.
- Jakich konsekwencji? - przygląda mi się. Przez jego twarz przebiega cień uśmiechu, a może mi się tylko wydawało? Wydawało czy nie, to wystarczyło bym wkurzyła się jeszcze bardziej.
- Był pan wczoraj w klubie, dzisiaj stał pan obok restauracji, w której spotkałam się z siostrą i przyglądał się mi przez dłuższą chwilę. Zresztą przez całe południe wydawało mi się, że ktoś za mną idzie. To był pan! - Posyłam mu oskarżycielskie spojrzenie.
Na te słowa uśmiecha się z politowaniem.
- Jak słusznie pani zauważyła, wydawało się to pani. To, że byłem wczoraj w klubie, a dzisiaj rano spotkaliśmy się na tej samej ulicy, to zwykły przypadek i nie powód by mnie oskarżać, że panią śledziłem.
- Pan się po prostu bezczelnie na mnie gapił - podnoszę głos.
- Może dlatego, że po prostu jesteś piękna? - uśmiecha się.
- Dosyć tego! - Krzyczy Jay, przerywając tą bezsensowną kłótnię - Masz trzydzieści sekund by się stąd wynieść - palcem wskazuje mu drzwi - I nie próbuj nigdy więcej się do niej zbliżać, bo pożałujesz.
- Teraz wychodzę, ale bądź pewna, że jeszcze się spotkamy - uśmiecha się i wolnym krokiem rusza w stronę drzwi. Jayson robi krok w jego stronę, ale łapię go za rękę.
- Zostaw - proszę go - to nie ma sensu - przyjaciel niechętnie się wycofuje.
Gdy mężczyzna opuszcza pomieszczenie natychmiast robi się gwar. Wszyscy zadają mi masę pytań, ale ja już ich nie słucham. W mojej głowie, jak echo, wciąż rozbrzmiewają słowa: "jeszcze się spotkamy".
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: 28.06.2025 bolimnienieboMaki andrzej73Polecam ponownie! bolimnienieboPolecam! bolimnienieboWARCHLAK *portret małego dzika* xavekittyx27.06.2025 bolimnieniebo22.06.2025 bolimnieniebo21.06.2025 bolimnieniebo21.06.2025 bolimnieniebo21.06.2025 bolimnieniebo