część dwudziesta czwarta cd.
Udało mi się uchylić powieki. Po rozejrzeniu się dookoła poznałam pokój w domu Natea. Promienie przebijające się przez okno obwieściły poranek. Długo spałam.
Dobiegły mnie krzyki dochodzące z parteru:
"-Sarah, nie możesz mnie tak po prostu nachodzić!- głos Natea dominował jeszcze nie znanym mi z jego ust tonem. Był wyraźnie wkurzony.
-Jestem twoją narzeczoną!- upierała się kobieta.
-Nie jesteś! To, że firma jest nasza wspólna nie znaczy, że od razu mamy się pchać pod ołtarz!
-Nate, taka była umowa. Ojciec postanowił przepisać ci firmę jeśli będziesz miał narzeczoną i wkrótce weźmiesz ślub!- broniła siebie dalej.
-Nie, słoneczko. Dostałem udziały w firmie pod warunkiem posiadania narzeczonej. No i wpadłem przypadkowo na ciebie w tej pieprzonej firmie, wcisnąłem ci pierścionek na palec. Wiesz jaka byłaś posłuszna i zahipnotyzowana swoją rolą? Zaprowadziłem cię do ojca, potwierdziłaś wszystko co mówiłem i na tym twoja rola narzeczonej się skończyła!
-Nie możesz mnie tak wystawić! Co ja z tego miałam?
-Hmmm pierścionek za pół miliona i kilka nocy z bogiem seksu?
-Jak śmiesz! Poza tym i tak nie masz całej firmy. Twoja siostra ma większy wkład.
-Do czasu, słoneczko. Firmą i tak rządzę ja, więc łaskawie nie wpieprzaj się w rodzinne sprawy, bo one nigdy nie będą cię dotyczyły.
-Nate! Twój ojciec ma wyłączność do twoich udziałów, w każdej chwili możesz je stracić. Wystarczy, że twój tatuś dowie się jak go oszukałeś.
-Szantażujesz mnie?
-Nie mam wyjścia, Nate. Ja pragnę tego ślubu, pragnę ciebie!
-Raczej moich pieniędzy"
Nie wiedziałam co robić, mogłabym zejść ja dół lecz nie chciałam wtrącać się w sprawy między Nate'em a Sarah. Wykorzystał ją podstępnie. Dowiedziałam się dzisiaj więcej niż powinnam.
cdn.
Ola