http://www.youtube.com/watch?v=Wg4A_d9F7xk
Dopiero co wróciłam znad jeziorka :D Zaraz uzupełnię notki :*
Wiesz, wczoraj we śnie odwiedziła mnie pewna dziewczyna w zielonej sukience. Kiedy usiadła obok zobaczyłam, że ma również duże szmaragdowe oczy. Zaczęłam zastanawiać kim jest i po co do mnie przyszła. Miałam swoje podejrzenia, dlatego zapytałam ją. Odpowiedziała, że jest kimś bez kogo nie można żyć, kimś kogo mi często brakuje. Nie chciała powiedzieć nic więcej. Zapytałam ją czy jest Nadzieją. Kiedy usłyszałam odpowiedź twierdzącą zaczęła kiełkować we mnie złość. Przecież ja jej nie chciałam, nienawidziłam tego co przynosi. Dziewczyna zauważyła to, co się ze mną dzieje i zaczęła opowiadać swoją historię.
Mówiła, że jest przez wszystkich odrzucana, że nikt jej nie chce, że czuje się sponiewierana przez świat. Wcale nie zdziwiły mnie jej słowa, ale słuchałam dalej. Opowiedziała mi historię swojego życia. Milczałam. Po chwili zapytałam, dlaczego to właśnie do mnie przyszła, a nie do osoby, która jej potrzebuje. Zapadło długie milczenie. Nie wiedziałam czego boję się bardziej. Tego, że odpowiedź może mnie zaskoczyć czy tego, że wyjdzie na to, iż naprawdę potrzebuję nadziei. Odpowiedziała, że przyszła do mnie, bo ostatnio często o niej myślę. Fakt, myślałam o niej, ale nie o tym, że jej potrzebuję a o tym ile szkód w moim życiu zrobiła. To właśnie przez tę dziewczynę tak często upadałam. Kolejny upadek nie był mi potrzebny, a brakuje do niego tak niewiele, że nie chciałam słyszeć już nic więcej, ale nie mogłam od niej odejść. Coś wewnątrz kazało mi przy niej siedzieć i słuchać. Nadzieja próbowała mi wytłumaczyć, dlaczego nie może mnie zostawić. Nie mogła tego zrobić, bo bez niej człowiek staje się pusty w środku, przestaje wierzyć we wszystko, co tylko możliwe. To dziwne, ale przecież ja przestałam wierzyć chyba we wszystko co mogłam. Dlaczego więc ona ode mnie nie odeszła? Dziewczyna jakby słyszała moje myśli powiedziała, że tak naprawdę, ona ciągle mi towarzyszy. Nie chciałam z nią rozmawiać, powrót do wspomnień, w których było tyle nadziei był dla mnie zbyt bolesny. Zapytałam dlaczego zawsze kiedy zaczynam w nią wierzyć ona zabiera swój promyk, a na jego miejsce przychodzi cierpienie. Kiedy zadałam pytanie zobaczyłam, że z jej oczu płyną łzy, ale nie były one normalne. Były krwawe. Nie chciała powiedzieć dlaczego płacze krwią. Jednak nie zapytałam o nic więcej. Bałam się. Bałam się ją jeszcze bardziej zranić, przecież wiedziałam jak to jest. Dziewczyna otarła łzy i powiedziała, że mam spojrzeć na nią i powiedzieć czy jest w niej coś znajomego. Zaczęłam jej się przyglądać, nic nie widziałam. Nagle zobaczyłam, że na szyi miała takie same znamię jakie miał On. Pamiętałam je doskonale, zawsze się z niego śmiałam, bo było w kształcie słońca. Chciałam wiedzieć jak to możliwe. Myślałam, że to złudzenie przez to, że mi Go brakuje. Jednak nie, ona powiedziała, że zna Go bardzo dobrze. On miał nadzieję w sobie przez cały czas. Nawet wtedy kiedy już wiedział, że nie ma dla niego ratunku. Nadzieja zaczęła opowiadać mi o Nim. O tym, co mówił o życiu, śmierci, a nawet to, co mówił o mnie. Mówiła, że wiedział o tym, iż kiedy dowiem się o jego śmierci będę zła, ponieważ nic mi nie powiedział. Mówiła o jego miłości, o oddaniu.
CDN.
Kam.