http://www.youtube.com/watch?v=7djOcf9NjcY
Jeżeli macie jakieś długie opisy i chcielibyście się nimi podzielić, to wysyłajcie je na maila:)
ja nadal pamiętam widok mojego brata z podciętymi żyłami, gdy razem z matką czekałyśmy na karetkę. chyba nigdy nie pozbędę się wspomnienia własnego krzyku jak bardzo go nienawidzę i chcę żeby zniknął. szpitalne sale, terapie, długie rozmowy, a potem znowu problemy i znowu moja nienawiść do rodziców i jego, bo tak wszystko się komplikowało. ale wiecie co? wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo kocham własnego brata, jak bardzo przeraża mnie wizja jego nieobecności i jak bardzo go potrzebuję. pierwsze wyjście na piwo po wszystkim, pierwsze rozmowy i wygłupy. na nowo wróciliśmy do wspólnych przekrętów i bycia normalnym rodzeństwem. zrozumiałam wiele przechodząc przez najgorsze i nie życzę tego
nikomu. następnym razem po prostu zastanów się zanim przeklniesz brata czy siostrę, bo jeśli życie z nim/nią wydaję Ci się ciężkie, to jeszcze cięższe byłoby samotne.
on chodzi z laską, której najbardziej nienawidzę, ona mnie również. nie potrafię zrozumieć, dlaczego woli ją. ubiera się jak wieśniara, nie myje się, ma brudne, długie pazury, syfy na mordzie, tłuste włosy, jest głupia, nie umie śpiewać, a jest w szkolnym chórze. on podobno czuje do niej obrzydzenie. nigdy się nie całowali, czasami ją tylko przytuli na przerwie. mówi się, że jej nie lubi. kuźwa, on chce mi zrobić na złość? już nie mogę znieść ciągłego widoku, kiedy siedzą razem na przerwie. weźcie trzymajcie, bo pierdolnę.
'no kurwa, jebana trawa!' - usłyszałam bełkot spod okna, który rozpoznałam od razu. wygramoliłam się spod koca, odsunęłam laptopa i wyszłam na balkon. widok wywołał u mnie śmiech, którego nie mogłam powstrzymać. ujrzałam tam jego, siedzącego na trawie, z zazielenionymi spodniami, a w ręku trzymał opróżnioną butelkę wódki. - o, właśnie miałam cię wołać. - powiedział uradowany na mój widok. powstrzymałam śmiech i zdałam sobie sprawę, że przecież się pokłóciliśmy. choć się na niego nie gniewałam, to chciałam, by mnie teraz przeprosił. - słaby z ciebie Romeo. - rzuciłam i wolnym krokiem ruszyłam ku balkonowym drzwiom. - zoooooostań! Chcę ci coś powiedzieć. - i słysząc te słowa, bez wahania stanęłam w miejscu. - dzisiaj, kiedy kumple dowiedzieli się, że już nie jesteśmy razem i że to ostatnie nasze rozstanie, zaczęli gadać o tobie i o tym, że chętnie by się za ciebie wzięli. i wtedy miałem ochotę zajebać im wszystkim, wszystkim! rozumiesz?! i wtedy uświadomiłem sobie, że ja nie potrafiłbym znieść myśli, że któryś z nich, albo w ogóle ktokolwiek, mógłby cię dotknąć. kurwa, przepraszam za tą awanturę rano. jestem dupkiem, wiem, ale dupkiem, który ma najlepszą dziewczynę na świecie. booooże, co ja pierdolę. kocham cię, no. po prostu zejdź, bo chcę obcałować jak nigdy! - stałam i uśmiechałam się mimowolnie. tego trzeba mi było - by wyznał, jak bardzo mnie kocha, bo nie robił tego często. schodząc, a właściwie biegnąc po schodach, dostałam smsa od jednego z jego kumpli o treści 'nie ma za co, ale stawiasz wódke. :D'. skąd wiedzieli? nie mam pojęcia, ale wtedy zrozumiałam, że gdyby nie oni, pewnie nie stałby teraz pod moim balkonem, nie mówił mi, że mnie kocha. teraz pewnie siedziałby z inną, kompletnie o mnie nie pamiętając. a nasz związek odszedłby w niepamięć.
pamiętam ten dzień kiedy zabrał mnie do siebie i przy wszystkich, braciach, rodzicach i kumplach oznajmił, że jesteśmy razem, że mnie kocha i niezależnie od tego czy mnie zaakceptują będzie ze mną. nie wiedziałam wtedy co ze sobą zrobić, stałam tam obok niego w drzwiach salonu z wielkim strachem, z nogami jak z waty i tysiącami myśli. wszyscy wbili w nas wzrok i z niesmakiem na twarzy zaczęli marudzić, że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego, że nie zaakceptują mnie i nie chcą widzieć w tym domu. czułam jakby ktoś uderzył mnie pięścią w twarz, zrobiłam krok w tył i ruszyłam do wyjścia. z salonu rozległ się głośny śmiech, jego mama wybiegła za mną i na siłę wdarła do salonu. - żartowaliśmy, przecież wiesz, że każdy z nas Cię tu bardzo lubi i naprawdę cieszymy się, że zechciałaś tego debila, może w końcu zmądrzeje. - powiedziała i rzuciła mi się na szyję. od tamtej pory czułam się jak członek ich rodziny a dla jego kumpli byłam jak młodsza siostra.
Jula