http://www.youtube.com/watch?v=rg-yYi8saZY
Wiecie jak to jest przeprowadzać się trzy razy w ciągu dwóch lat? Niefajnie. Ciągłe zmiany otoczenia. Zmiany szkoły i poznawanie nowych znajomych , którzy nie od razu Cię przecież zaakceptują. Ten cholerny pech z tymi przeprowadzkami to wina mojej mamy. Tak ,wiem. Najlepiej zwalić winę na kogoś innego. Ale to ona zmieniała co chwilę pracę , nie ja. Tak też od wczoraj mieszkam w małym miasteczku , czterysta pięćdziesiąt kilometrów od poprzedniego miejsca zamieszkania. Jak w obliczu takiej odległości utrzymać kontakt z ludźmi z poprzedniej szkoły? Wiadomo są telefony, internet i w ogóle. Ale wiem ,że to nie to samo. Chcąc nie chcąc , kontakty po jakimś czasie się urywają. Jutro idę do nowej szkoły. Nie znam nikogo, nie znam miasta , nie wiem kto jaki jest ,ale co mi tam? Dam radę. Jestem twarda.
- Jezu jak już późno! - wrzasnęłam patrząc na budzik i wyskoczyłam z łóżka biegnąc w stronę łazienki , po drodze łapiąc za ciuchy z krzesła , które wczoraj sobie przygotowałam. Umyłam zęby , twarz i wsunęłam na siebie czarne spodnie i niebieską bluzę wkładaną przez głowę. Przejrzałam się w lustrze , poprawiłam swoje śmieszne włosy , które jak zwykle sterczały we wszystkie strony świata i wróciłam do pokoju po plecak. Zbiegłam po schodach jak tornado. Czy ja zawsze muszę w ważne dni zasypiać? Przecież będzie wstyd jak od razu pierwszego dnia się spóźnię. Westchnęłam pod nosem i wchodząc do kuchni dostrzegłam mamę krzątającą się przy blatach.
- Mamo! Czemu mnie nie obudziłaś?! - poskarżyłam się na co moja kochana mama wzruszyła ramionami.
- Nie mówiłaś wczoraj na , którą masz do szkoły. - po tych słowach postawiła przede mną talerz z tostami i kubek ciepłej herbaty. Tak , tak. Wiecie , jak każda mama - uważa ,że śniadanie na to najważniejszy posiłek dnia. Usiadłam przy stole i wgryzłam się w tosta jedząc go w zawrotnym tempie przez co poczułam karcący wzrok swojej rodzicielki na sobie. Posłałam jej przepraszające spojrzenie i wstałam , pocałowałam ją w policzek i łapiąc za plecak wyszłam z domu.. W myślach zanalizowałam ile czasu mi zostało do pokonania drogi do szkoły. Przyspieszyłam widząc na zegarku godzinę siódmą czterdzieści pięć. Piętnaście minut? Zdążę! Spięłam pośladki i dziesięć minut później wbiegłam już do budynku ogromnej starej szkoły. Znając doskonale procedury osoby nowej , od razu zapukałam w drzwi z napisem ' sekretariat '.
- Proszę. - usłyszałam za drzwiami więc naciskając klamkę i weszłam do środka. Skuliłam się w sobie zestresowana. Wbrew pozorom nie jestem odważną dziewczyną. Raczej potrzebuję trochę czasu by się rozkręcić i załapać luz.
- Dzień dobry , nazywam się Luciana Clark. Miałam zgłosić się po plan lekcji. - mówiąc patrzę przed siebie byle nie na tą grubą babę , która siedzi za biurkiem.Zdążyłam już ją poznać kilka dni temu gdy byłam tu z mamą. Czy w waszych szkołach też w sekretariacie zawsze siedzą grube wredne babska?
- No tak , proszę . Przydzielono Cię do 1c a tu proszę , to twój plan. - wyciągnęła w moją stronę rękę z kartką. Niepewnie podeszłam do biurka i wzięłam ją od niej. Spojrzałam na nią unosząc brew chcąc zapytać się czy jest jeszcze coś ale mnie uprzedziła.
- To wszystko. Idź już bo się spóźnisz.
- Dziękuję. - kiwnęłam głową i wyszłam. Uf mam to już za sobą. Rozejrzałam się dookoła. Pusto? Zdziwiona spojrzałam na zegarek. No tak jest już dziesięć minut po dzwonku a lekcje się zaczęły. A co mi tam. Idę przed siebie przyglądając się kartce z planem. Coś mi nie pasuje. Marszczę czoło. No tak , trzymam kartkę do góry nogami. Parskam śmiechem , na szczęście nikt mi się nie przygląda bo mógłby mnie przecież wziąć za jakąś wariatkę. Tak się zapatrzałam w kartkę ,że nie patrząc przed siebie wpadłam z impetem na czyjeś cholernie twarde plecy.
- EJ!
Usłyszałam oburzenie w czyimś głosie. Złapałam się za nos , który ucierpiał przy zderzeniu i musząc się mocno wygimnastykować spojrzałam na Niego. Był wysoki. Cholera! Był bardzo wysoki.
- Przepraszam to moja wina. - wymamrotałam pod nosem. Chłopak dostrzegając w mojej dłoni kartkę uniósł brew i uśmiechnął się jakoś dziwnie. - Nowa? - nie no , jak ja nie lubiłam tego słowa! Kiwnęłam głową i wzruszyłam ramionami. - Powodzenia. - puścił mi oko i machnął ręką po czym odwrócił się i pobiegł w głąb korytarzy znikając po chwili za najbliższym zakrętem. Pomasowałam swój biedny nos i idąc dalej w końcu odnalazłam klasę z numerem 48b. Zapukałam i weszłam przedtem biorąc kilka wdechów tak wiecie , dla odwagi.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie ale nie mogłam znaleźć klasy. - zamilkłam na chwilę czując milion par oczu przeszywających mnie na wskroś , po chwili dodałam przypominając sobie . - Nazywam się Luciana Clark. Jestem nową uczennicą. - wręcz wydukałam ostatnie słowa robiąc się czerwona na policzkach.
- Dzień dobry. - nauczyciel uśmiechnął się do mnie. Przyjaźnie? Nie wiem , w każdym bądź razie podpisał mi ten śmieszny arkusz z planem lekcji i kazał usiąść. Niestety tylko ostatnie ławki były wolne. Przechodząc wzdłuż całej klasy słyszałam różne słowa dziewczyn. Skąd jestem? Jaka jestem? Co?! Że mam grube nogi?! - prychnęłam w myślach urażona i usiadłam pod oknem wyciągając zeszyt z plecaka. Właściwie nie było źle. Nauczyciel nie zawracał sobie głowy wypytywaniem mnie jaką ocenę miałam z matematyki w poprzedniej szkole i powody przeniesienia. Chwała mu za to! Prowadził lekcje a ja czułam się przez niego tak jakby niezauważona? Niestety chyba każda dziewczyna zerkała na mnie krzywym wzrokiem przez resztę lekcji. Co jest?! Mam pastę do zębów ,na policzkach? Starałam się siedzieć spokojnie , tak tylko ukradkiem przyglądałam się każdemu z osobna. Dostrzegłam chłopaka , którego staranowałam na korytarzu. Siedział w drugim końcu sali i pochylał się nad zeszytem rozwiązując zadania. Wydawało mi się że tylko jego nie obchodzi to ,że wtargnęłam do ich klasy ze swoimi buciorami.
Reszta lekcji minęła mi szybciej i sprawniej. Po lekcji języka polskiego , który miałam z wychowawczynią musiałam zostać po dzwonku na chwilę. Nie było źle. Nauczycielka okazała się całkiem w porządku. Zaproponowała nawet ,że poprosi jedną z dziewczyn aby oprowadziła mnie po szkole. Odmówiłam , mówiąc ,że poradzę sobie sama. I tak minął mi pierwszy dzień. Zdążyłam się zorientować kto rządzi z dziewczyn w klasie , kto należy do jej świty a kto należy do przeciwległej grupy nienawidząc tej rządzącej. W klasie było sześciu chłopaków , w tym tamten jeden. Chyba miał na imię Michael albo może Seth? Nie wiem , wszystko mi się już pomieszało. Dobra idę spać bo znowu jutro zaśpię.
CDN
Siemasiema