CZĘŚĆ TRZECIA :)
PRZYPOMINAM, ŻE DODAJE SWOJE OPOWIADANIE TERAZ :
Marta nie dawała spokoju, można było tak przypuszczać, bo przecież jest uparta i jak chce się czegoś dowiedzieć to prędzej czy później wyciągnie to z każdego. Napisała już po 11, nie wytrzymałam i jej wszystko napisałam. Wszystko o tym chłopaku, o tej całej pogmatwanej sytuacji i co najważniejsze o moich uczuciach. Wiedziałam, że mogę jej zaufać i liczyć na jej wsparcie. Tak też było& pomogła mi, razem rozsądnie się nad tym wszystkim zastanowiłyśmy i nie zostałam wyśmiana jak to przypuszczałam, w ogóle nie wiem co ja myślałam. Marta słynęła w naszej paczce z najlepszych pomysłów, więc i tym razem miała okazję się wykazać. Wymyśliła, że mogłybyśmy pojechać po babcię do jej pracy i może, jakimś cudem natknęłabym się na obiekt moich westchnień. Z racji tego, że babcia pracę kończyła dopiero o 14 i miałam jeszcze trochę czasu na ogarnięcie się, to się zgodziłam.
Zakończyłam rozmowę, udałam się po najlepsze ciuchy i do łazienki, tak bardzo chciałam wyglądać rewelacyjnie.
Marta zadzwoniła po naszą przyjaciółkę i obje przed czasem do mnie przybyły, żeby mi pomóc. Bardzo się ucieszyłam z takiej niespodzianki, fakt... teraz były mi niezbędne.
Kinga poszła do szafy i szukała jakichś powalających ciuchów, a Marta zajęła się moim wyglądem. Pomalowała mi perfekcyjnie rzęsy, zakryła subtelnie wszelkie niedoskonałości i podkreśliła kolor ust, moim malinowym błyszczykiem, który trzymam na wyjątkowe okazje.
Gdy skończyła czynić mnie jeszcze piękniejszą to Kinga wybrała już idealny strój. Podkreślał on bowiem moje kobiece wdzięki, nienaganną figurę i idealnie się komponował z fryzurą i makijażem. Podobałam się sobie, rzadko to mówię, ale wtedy naprawdę wyglądałam pięknie.
Zastanawiało mnie najbardziej po co my to wszystko robimy ? Przecież szansa, że spotkam tam tego chłopaka była znikoma, a tak poza tym to mógł przecież być tam ze swoją blondyną. No, ale jako że nadzieja jest matką głupich, miałam dobre myśli...
Lekko po 13 wyszłyśmy z domu, udałyśmy się na busa i czekałyśmy... czekałyśmy. Te niecałe 10 minut wyjątkowo mi się przedłużyło, a ze zdenerwowania musiałam zapalić, aj ta Marta i jej genialne pomysły& przecież teraz cała śmierdziałam papierosami i czy ja jestem normalna ? Ale jak powszechnie wiadomo, kto pali to zawsze ma przy sobie perfumy, no a przynajmniej Marta. Podobał mi się ten zapach, dlatego nie miałam nic przeciwko, a w ogóle miałam inne wyjście ? Przecież mam podejść i rozmawiać ze śmierdzącym oddechem i śmierdzącymi ubraniami ? Nigdy mi to nie przeszkadzało, a nawet ten 'zapach' mi się podobał, ale teraz sama nie wiedziałam co robię, nogi miałam jak z waty, a w głowie tysiąc różnych myśli. Cukierek do buzi, biust do przodu i do busa.
CDN
JULKA.