Opowiadanie Marty.. rozdział I część pierwsza :
W Połowie roku szkolnego przeżywałam bardzo straszny okres. Przyjaciele zaczęli odchodzić, a ci, którzy zostali kompletnie nie wiedzieli jak mi pomóc.
Ale jednak nie zostawili mnie w tak trudnych chwilach. Podtrzymywali mnie na duchu i mimo tego, że codziennie płakałam, cięłam się, w jednym zdaniu mówiąc: Nie miałam siły, by żyć. Najgorsze było dopiero przede mną. A mianowicie dowiedziałam się, że rodzice kupują domek w Jankowie Dolnym. Nie mogłam ogarnąć, że właśnie to miejsce zastąpi mi dotychczasowy Powidz. W tym momencie załamałam się psychicznie.
Z czasem zaczęło być coraz lepiej.
Jadnak nadeszło zakończenie roku szkolnego, co stało się bardzo szybko.
Po wyjściu ze szkoły, ze świadectwem w dłoni. Usiadłam na ławce i momentalnie się rozpłakałam.
Nagle usłyszałam głos Kamila:
- Pietrucha.? A ty co.?
- Dlaczego płaczesz.? Mamy wakacje.! - przypomniał stojący obok Olek.
- Wiem. Tyle, że w ogóle nie cieszę się z tego powodu - odparłam.
- Co.?! Jak to.?! - zdziwili się oboje.
- Marta, ty chyba jesteś chora.! - dodał Kamil, dotknął mojego czoła sprawdzając, czy nie mam gorączki.
- Możliwe. Wiesz, mamy 30 stopni - stwierdziłam.
- Kamil, weź się ogarnij.
- Och, no dobra. Co nie zmienia faktu, że do teraz nie wiem z jakiego powodu płacze.
- Chodzi o to, iż od urodzenia zawsze, ale to zawsze spędzałam wakacje w Powidzu. A w tym roku całe mam spędzić w Jankowie Dolnym.
- I co w tym złego.? - spytał Olek.
- To, że muszę zostawić wszystkie poznane tam osoby, które tak wiele dla mnie zrobili dla jakiegoś Jankowa...
- Gdybym ja miał takie problemy, to byłbym szczęśliwy - odezwał się Kamil.
- Słuchaj - zaczął Olek. - Jeżeli naprawdę są oni dla ciebie tak ważni, to nie wierzę, że nie będziesz mogła od czasu, do czasu pojechać do Powidza i się z nimi spotkać. A jeśli odpukać, to nie będzie możliwe pamiętaj, że masz nas. My zawsze postaramy się tobie jakoś pomóc.
- Super Kamil zawsze pomoże.!
Roześmiałam się, po czym podziękowałam im za wszystko i poszłam do domu. Gdzie się spakowałam i pojechałam wraz z siostrą i rodzicami do Jankowa.
Na miejscu, poczułam jak naprawdę brakuję mi Powidza.
Dostałam dwa wielkie kartony, które musiałam zanieść do domku.