ZAKOCHANA LESBIJKA
CZĘŚĆ PIĘTNASTA
Spędzili bardzo miłe chwile, po czym niestety Kasprian musiał zostawić dziewczynę i iść do domu. Nadia posprzątała w kuchni i położyła się po tak ciężkim pod względem psychicznym dniu do łóżka. Nie było jej tak łatwo zapomnieć o przyjaciółce, aby móc zadowolić się chłopakiem. Tak naprawdę to dziewczyna chyba tak jak każda w tym wieku wolałaby mieć przy sobie przyjaciółkę niżeli chłopaka, zawsze to inaczej móc spędzić czas z kimś to w pełni nas rozumie, wie o nas wszystko i jeszcze pomaga nam w sprawach uczuciowych i nie tylko. No czy będziemy mogły powiedzieć własnemu chłopakowi, że ten blondyn co właśnie koło nas przeszedł był ładny i miał cudne niebieskie oczy ? No nie...
A co się działo u głównej bohaterki tego opowiadania ? Tuż po rozmowie i to dość przykrej i kłopotliwej z Nadią, wróciła do domu. Było jej smutno, że tak właśnie zachowała się jej przyjaciółka, po tak długim czasie znajomości i przyjaźni. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że to ona zawiniła, ale w końcu to też nie jej wina, że ma taką orientację, że woli dziewczynki tylko Nadia nie potrafi nadal tego zrozumieć.
Nareszcie zasnęła, to była dla niej niezwykle ciężka noc. Dziewczyna obudziła się tuż po 1 w nocy, oblana potem i cała roztrzęsiona. Miała senny koszmar, śniło jej się, że Anastazja jest wyszydzana przez całe miasto, goniące ją z pochodniami. Wszyscy wydzierali się za nią z powodu lesbijstwa. Dziewczyna jest zmuszona uciekać we złach, bez ciuchów z miasta a nawet z kraju, bo nikt takich ludzi tu nie potrzebuje. Ludzie okazali się być okropni, zaczepiali dziewczynę, pluli na nią, szydzili z niej, upokarzali jak co najmniej śmiecia. W końcu , gdy już się do niej dobrali, chcieli ją spalić na stosie a za nim to zrobili przyszyli na jej lśniącej, białej bluzce szkarłatną literę, jaką to w dawnych czasach nosiły najgorsze cudzołożnice w mieście, kobiety bez szacunku do własnej osoby.
Nadia nawet w tym śnie się okropnie czuła, wiedziała, że jest jej przyjaciółką i może jej pomóc, niestety w tym śnie tak nie było. Stała niemalże przymocowana do ziemi i nie mogła oddać kroku w przód. Nie mogła zbliżyć się do cierpiącej Anastazji. Chciała powiedzieć jej, tłumowi rozwydrzonych ludzi, że ona nic nie zrobiła, żeby jej tak nie traktowano, ale słowa nie mogła wypowiedzieć. Jej wargi były zrośnięte i mogła jedynie stać i się wszystkiemu przyglądać. Widziała wiszącą na grubym sznurku nad rozżarzonym ogniem dawną przyjaciółkę. Wtedy poczuła na swoim ciele delikatne muśnięcie dłoni& raptownie spróbowała się odwrócić żeby móc zobaczyć kto to jest. Poruszyła się, mogła już to zrobić. Ujrzała za swoimi plecami, piękną niebiańską wręcz postać, oświetloną milionami gwiazd i świateł. Poczuła , że jej usta się nagle rozrywają i może mówić...
- Dlaczego ? Dlaczego , nie mogę jej pomóc... ?
Postać popatrzyła się tylko na nią i niebiańsko miłym uśmiechem odpowiedziała na pytanie zadane przez dziewczynę.
Po chwili postać zniknęła sprzed nastolatki, ta z kolei przesunęła się aby jej poszukać. Zobaczyła ją znów z boku...
-To dlatego , że nie dałaś jej szansy jako człowiekowi. Nie chciałaś samo jako tak bliska osoba w nią uwierzyć, to dlaczego wymagasz tego od innych ? Za późno już... - usłyszała ostatnie zdanie po czym przeraźliwy, szyderczy potwornie śmiech i znów brak zjawy. Tym razem już na stałe, postaci więcej dziewczyna nie ujrzała. Wtedy wiedziała, że może ruszyć z miejsca, poleciała wręcz zakłopotana do przyjaciółki nadal widzącej nad ogniem.
Było za późno, niczym ona dobiegła Czarna została spalona. Nadia się popłakała zdołała jedynie krzyknąć:
-Przepraszam, płakała... płakała...
Po czym zlana potem przebudziła się.
Ochłonęła, pomyślała, że musi coś z tym zrobić po czym znowu zasnęła.
Godzina 6 rano, znajdujemy się w domu Anastazji. Dzwoni dzwonek do drzwi. Dziewczyna jeszcze rozespała otwiera, w drzwiach widzi Nadie, nie dowierza własnym oczom. Wpuszcza dziewczynę do środka.