CZĘŚĆ 6
- To może powiesz mi coś o sobie? - Zapytał chłopak kiedy zmierzaliśmy chodnikiem w stronę coraz to większego zbiorowiska sklepów. Łapałam z nim nić porozumienia, nie powiem, że nie. Jednak jeszcze nie ufałam mu na tyle, aby o tym opowiadać.
- Wiesz... Wolałabym nie. Przynajmniej na razie. Może jednak ty mi coś o sobie powiesz? - Spytałam ciekawa jego reakcji.
- No dobra. Nie będę cię naciskał. Mam 17 lat - Zaczął. Jednak zgadłam, ile ma lat. - Moja matka nie żyje od czterech lat. Była alkoholiczką. Za to mojego ojca ciągle nie ma w domu. Jest szanowanym biznesmenem i ciągle podróżuje. Mam młodszą o rok siostrę, Weronikę. Mam też brata starszego o dwa lata. Ma na imię Kamil. Wera jest jego oczkiem w głowie. Robi dla niej wszystko. Sam miał do czynienia z alkoholem i narkotykami, ale Weronikę chce przed tym uchronić. Moje hobby to jazda konno, ale to już chyba wiesz. Lubię jeszcze muzykę - Zakończył.
- Naprawdę? Ja nie wiedziałam... Przepraszam - Wyjąkałam.
- Nie szkodzi - Odpowiedział. Nagle poczułam, że mogę mu ufać. Niepewnie zaczęłam mówić:
- Kiedy byłam mała mój ojciec mnie bił i wykorzystywał. Kiedy tylko mama się o tym dowiedziała odeszła od niego i się wyprowadziła. Niedługo potem zginęła w katastrofie lotniczej. Zajęła się mną babcia. Zmarła na raka kiedy ja miałam 13 lat. Od tamtego czasu mieszkam, a raczej mieszkałam w Domu Dziecka. Teraz, po trzech latach Anna i Robert mnie do siebie zabrali. W bidulu zostawiłam dwie przyjaciółki. Też lubię konie i muzykę - Dokończyłam cicho.
- Wiesz, że nie musiałaś robić nic wbrew sobie? - Zapytał Marcin stając przed małą, przytulną kawiarnią.
- Wiem, ale ja chciałam - Wyszeptałam tylko. Marcin nic nie mówiąc przytulił mnie do siebie. Czułam jakbyśmy znali się od małego a nie zaledwie od dwóch godzin. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w oczy z wielkim uśmiechem. On także był wesoły.
- Wiesz co? Czuję jakbyśmy znali się od dawna - Wyszeptał zaraz po wejściu do kawiarni. Przez chwilę milczałam i dopiero kiedy usiedliśmy przy stoliku odpowiedziałam:
- Ja też - W kafejce nie było tłumów. Zaledwie cztery osoby, my i kelner. Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszła trójka nastolatek głośno śmiejących się. Jedna z nich rozejrzała się wokół wciąż głośno chichocząc. Kiedy spojrzała w naszą stronę oczy jej rozbłysły i pewnym krokiem podeszła do naszego stolika.
- Cześć braciszku - Powiedziała z sarkazmem. - A cóż to za dziewczyna? - Dodała świdrując mnie wzrokiem.
- To Sylwia. Zamieszkała z właścicielami stadniny, w której jeżdżę - Odparł spokojnie patrząc mi w oczy. - Weronika, czy mogłabyś już odejść?
- Nie - Rzuciła i wybuchnęła śmiechem. Marcin dopiero wtedy na nią spojrzał.
CDN.
SYLWIA.
Wakacje, czujecie to?!
Jak tam po rozdaniu świadectw? U mnie ok. ;3
To jak? Chcecie żeby Basia pisała?