CZĘŚĆ 2
Nie chciałam, aby dyrektorka mnie upokarzała. Lubiłam ją, ale to, że wróciłam tu już kilka razy traktowałam jak osobistą porażkę. Przekroczyłam próg gabinetu i powoli udałam się do pustego fotela w rogu pokoju, na którym zawsze siedziałam.
- Dzień dobry Basiu. Jak się dziś masz? - Zagadnęłam przyjacielsko starszą kobietę. Zawsze lubiłyśmy razem rozmawiać.
- Dzień dobry Sylwio. Czuję się dobrze. To jest...
- Tak wiem. Znamy się już - Ucięłam krótko.
- Cześć Sylwio. Chciałabym żebyś wiedziała, że zamierzamy cię adoptować i Barbara wyraziła zgodę na to, abyś już dziś się do nas przeprowadziła.
- Ymmm... No dobrze. Skoro... No dobrze - Odparłam zrezygnowana.
- To teraz idź spakować swoje rzeczy - Rzuciła z uśmiechem Barbara. Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy chwyciłam za klamkę zrobiło mi się smutno, bo byłam strasznie przyzwyczajona do tego miejsca. Wyszłam z gabinetu i ze łzami w oczach dobiegłam do pokoju. Otworzyłam drzwi i z impetem nimi trzasnęłam. Oparłam się o nie i zaczęłam osuwać się w dół dalej płacząc. Siedziałam na ziemi i szlochałam. Nagle usłyszałam pukanie.
- Sylwia! - Wołała Oliwia.
- Sylwia! Jesteś tam? - Wtórowała jej Anastazja. Niechętnie odsunęłam się od drzwi i wpuściłam dziewczyny do środka. Kiedy tylko weszły do środka złapały mnie w objęcia i zaczęły na zmianę pocieszać. Usiadłyśmy na łóżku.
- Oni naprawdę chcą mnie stąd zabrać - Wykrztusiłam tylko przestając płakać.
- Mała, to chyba dobrze - Odparła Anastazja.
- To bardzo dobrze - Uparła się Oliwia.
- Ale ja nie chcę od was odchodzić. Przyzwyczaiłam się już do tego miejsca. Będzie mi brakować tego łóżka, tej pościeli, was... Tego, że kiedy przychodzi ktoś nowy zawsze pierwsze go poznajemy. Nie chcę odchodzić.
- Słuchaj. Tradycję będziemy kontynuować choćby nie wiem co. Jestem pewna, że kiedyś wszystkie stąd wyjdziemy. Znajdziemy kochających rodziców, będziemy miały prawdziwe domy - Mówiła Oliwia.
- I rodzeństwo, z którego na początku będziemy się cieszyć, a potem będzie nas denerwowało - Wtrąciła Anastazja.
- I mimo tego, zawsze będziemy trzymać się razem. Masz nasze numery, jak dojedziesz już do domu to zadzwoń. Pogadamy, opowiesz nam trochę o swoim pokoju i ludziach jakich poznasz. Nie załamuj się - Kontynuowała Oliwia uśmiechając się.
- Pamiętasz jak jedna rodzina mnie wzięła, a ja do Was zadzwoniłam i zaczęłam opowiadać o mieszkaniu? Naciągnęłam im wtedy taki rachunek, że mnie oddali! Pięć stów! Wyobrażasz to sobie?! Wisiałam na telefonie 4 godziny, a wy się zmieniałyście tutaj! - Zaczęła Anastazja i po chwili wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Doprowadziłam się do porządku, spakowałam rzeczy i zeszłam na dół. Anna i Robert już czekali. Pożegnałam się ze wszystkimi, a szczególnie z moimi przyjaciółkami. Wyszłam na dwór. Ostatni raz spojrzałam na budynek Domu Dziecka i wsiadłam do auta. Po 15 minutach jazdy dotarliśmy do pokaźnego budynku. Już na pierwszy rzut oka widać było, że właściciele nie oszczędzają na swoim przysłowiowym gniazdku. Wysiadłam z samochodu wciąż patrząc z niedowierzaniem na mój przyszły dom. Anna podeszła do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy, wzięła mnie pod rękę i żwawo ruszyłyśmy kamienną ścieżką w stronę budynku.
CDN.
SYLWIA.
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam