Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 16
Usiadł na przeciwko niej i zaczął opowiadać o tym jak się poznali, jak brnęli wspólnie przez zabawy, a potem przez życie. Nie pomijał intymnych zakątków jego wspomnień, a na każde reagowała zaróżowieniem policzków. Patrząc w jej oczy zapominał o tym, że ona go tak naprawdę nie zna.
Kilka godzin minęło im zdecydowanie za szybko, rozmowę przerwało przyjście lekarza. Chwilę potem Maks rozmawiał z nim niedaleko pokoju Leny.
- Straciła pamięć przez uderzenie w tył głowy jakimś przedmiotem. Porywacze chcieli ją tylko ogłuszyć, a doprowadzili do poważnego uszczerbku na zdrowiu.
-Jest szansa, że wspomnienia wrócą?
-Zawsze warto mieć nadzieję, ale jeśli takowa jest to pamięć wróci w jednej chwili. Poczuje się znów jako stara ona, a teraz przepraszam muszę wracać na dużur. Do widzenia.
Długo stał wpatrujac się w znikającą postać mężczyzny. Obrzucając nikłym spojrzeniem pokój dziewczyny, postanowił że pojedzie do domu. Mimo że wiedział, że ona czeka.
Wieczór zastał go siedzącego przed domem z butelką piwa w ręku. Nie potrafił pomóc ukochanej, a to wprawiało go w jeszcze większego doła. Zrobiłby wszystko, żeby ona spojrzała na niego tak jak przed dwoma miesiącami. Mimo tego, że Lena wróciła ciągle czuł, jakby porywacze oddali tylko część jej. Jej dusza to pusta biała kartka - nie zna twarzy niegdyś ważnych dla niej ludzi, nie odczuwa uczuć, którymi ich darzyła. Gdyby mógł to by cofnął czas, przesunął wskazówki zegara o te dwa cholerne miesiące.
Cisnął butelką przed siebie, uderzyła o ziemię i stoczyła się z małej górki. Był bezsilny wobec poczynań losu. Wstając jeszcze raz obrzucił spojrzeniem okolicę, kochał to miejsce ze wszystkimi jego wadami, niestety będzie musił wrócić do Warszawy. Chociaż na kilka dni, żeby uporządkować bieżące sprawy w biurze. Lena zdąży poukładać sobie wszystko, a on będzie próbował pomóc jej odnaleźć tą kobietę, która żyła w niej pod czas ich spotkań, tą która teraz w niej umarła na chwilę.
Obudziła się i od razu popadła w kiepski nastrój. Po tym jak Maks opuścił jej pokój, liczyła na to, że wróci. Niestety nie pojawił się już w drzwiach jej pokoju, a ona poczuła się samotna. Narzuciła na siebie szlafrok i podeszła chwiejnie do okna. W pobliżu budynku kręciło się kilku lekarzy, jakaś rodzina ze starszą kobietą, której pokój był obok. Patrzyła na nich i poczuła delikatne ukłucie zazdrości. Odałaby wszystko, żeby ktoś z rodziny był przy niej, przytulał ją i udowadniał za każdym razem, że potrzebuje jej. Teraz jej jedyną bliską osobą, którą kochała było życie rosnące w niej. Pogładziła delikatnie brzuch i rozmarzyła się.
Ciszę przerwał Maks, który wszedł niepewnie do pokoju. Spojrzał na kobietę, która z miłością w oczach dotykała płaskiego jeszcze brzucha. Poczuł oblewające jego serce ciepło. Przyglądał się temu widokowi przez chwilę, a potem podszedł do Leny i położył swoją dłoń na jej palcach.
Podniosła na niego nieufny wzrok, a po chwili oczy kobiety rozpromieniły się znajomym blaskiem.
-Maks! - otoczyła ramionami jego szyję, a niedługo potem jej policzki zaczerwieniły się. - Przepraszam, nie spodziewałam się ciebie. Wczoraj już nie wróciłeś - wypomniała mu z nieudawanym zawodem.
- Tym razem ja przeproszę, chciałem pobyć sam. Musiałem poukładać sobie pewne sprawy, zresztą nieważne. Jak się czujesz? Co z maleństwem?
- Czuję się całkiem dob... Skąd wiesz o dziecku?
Zmieszał się.
- Mówiłaś mi o tym przed porwaniem.
-Możliwe -roześmiała się, a włosy wokół jej twarzy wesoło zatańczyły. - Rozmawiałeś z lekarzem?
- Jeszcze nie, a jest coś o czym powinienem wiedzieć?
-Tak! Jutro wychodzę ze szpitala. Właściwie to nawet nie mam gdzie się podziać - stwierdziła ze smutkiem.
- To żaden problem, twoja babka ma pensjonat. Na pewno znajdzie się tam miejsce dla ciebie.
Spojrzała na niego , widać było, że boi się tej przeprawy przez życie, które teraz kojarzyło jej się z ciągłymi znakami zapytania. Miał ochotę mocno ją przytulić i powiedzieć, że znalazł złoty środek, który sprawi, że pamięć wróci.