Czekam na dzień w którym w końcu zrozumiesz, ze żaden papieros kolczyk czy tatuaż nie dadzą Ci tego co ja Ci mogę dać. ...
jedynym problemem jest to , że mnie wykorzystywałeś w inny sposób niż ja wykorzystywałam ciebie . ale teraz wiem , że nie tak miało to wyglądać muszę odejść . muszę odzwyczaić siebie od ciebie .
przeszło mi, ale jednak wciąż trochę boli..
nie ma to jak zarywać do koleżanki swojej byłej, będąc jeszcze tydzień temu z jej drugą koleżanką w kinie. haaa. pjoona chłopcze ;*
Jednak tylko tutaj piękna dziewczyna patrzy z podziwem i czułością na rządki okaz pokractwa, który w dodatku kompletnie ją olewa.
bądź kimś, kto usiądzie obok i wysłucha mnie bez otwarcia ust. bądź kimś, kto przytuli, gdy zobaczy chwiejącą się łzę na koniuszku mojej rzęsy. bądź kimś, kto zawsze będzie po mojej stronie, chociażbym dokonywał najgorszych decyzji i robił największe błędy świata .
Nienawidzę dni, gdy tak bardzo się ode mnie oddalasz, gdy chcę, ale nie mogę Ci pomóc i nienawidzę, gdy nie kończysz zdań, w których chcesz powiedzieć mi coś złego a za chwile wysuwasz myśli swoje na inne tory, których nazwa to dobra, nieważne. Nienawidzę, gdy jesteś przybity, jesteś daleko, fizycznie jak i mentalnie, nie mogę podejść, objąć Cię i jakoś pocieszyć. W ogóle tak zastanawiam się, czy ja w ogóle kiedykolwiek potrafiłam Cię pocieszyć? Czy potrafiłam kiedykolwiek dać Ci coś więcej poza plecami wygiętymi w łuk, szeptami w myśli, chwilami zwątpienia, pretensjami, zakazami, ograniczeniem, czymkolwiek, lecz nie tym co powinnam Ci dać. Czasami myślę sobie, by od Ciebie odejść, wiesz? By w pewnej chwili oddać Ci się do utraty tchu, później pocałować Cię w czoło, wyjść i nigdy nie wrócić, jednak jestem tchórzem. Nie chcę zrobić tego dla siebie, lecz dla Ciebie, zwrócić Ci w ten sposób własne ja, ale nie umiem, za bardzo bym tęskniła.
nie mogę już tak wytrzymać. jesteś dla mnie najważniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam. zrobię wszystko by tego nie zepsuć. tak samo jak on. zrobię dla niego wszystko. on jako jedyny może dać mi to szczęście. dziękuję, że jesteście.
wstajesz rano przecierając zaspane jeszcze oczy. rozglądasz się po pokoju, ale przez ciemne zasłony dobija się tylko słońce. otwierasz drzwi i gołymi stopami zmierzasz do kuchni. na stole leży karteczka ' wrócę w poniedziałek rano. mama ' , chwilę później telefon od taty, że będzie dopiero za tydzień i sms od brata, że na weekend pojechał do Poznania. kładziesz się kanapie i załączając jakiś durny program dociera do Ciebie, że przez to monotonne życie człowiekiem jest w stanie zawładnąć samotność.
jeżeli właśnie dziś odejdę, miej nadzieję, że w twych snach powrócę jeszcze nie raz, przebiję się przez miliony myśli i będę trwać, choć tak niewidzialnie, to zawsze obok, przy tobie.
to było czymś ponad ulubiony smak lodów. ponad możliwości mojego serca, które ledwo radziło sobie z miarowym biciem. to było tą chwilą, która utknie w pamięci na zawsze. choćbym miała stracić część siebie - gdzieś w podświadomości jego dotyk będzie nadal tym najpiękniejszym. jego uśmiech i za głośna muzyka z wolna tworząca na naszych twarzach czyste szczęście. jego zapewnienia i ciche westchnienia, które przeszywały mnie na wskroś. to wszystko zapisało się we mnie. w każdym zakątku duszy osiedlając się na wieczność.
Chciałabym, abyś kiedyś, bez względu na wszystko, co zrobię lub powiem, przytulił mnie, nie mówił, jaka jestem, nie krytykował, nie krzyczał, żebyś, chociaż raz uświadomił sobie, że ja jestem ci potrzebna.