Jak pisał dawno, dawno temu mój brat, chwile są różne.
No i są pomiędzy nimi chwile zupełnie dziwne.
Chwile, w których potrafimy przeżyć całe życie.
Tracimy świadomość, panowanie nad fizycznym ciałem.
Są takie, w których bohaterowie uciekają.
Zostajemy sami.
Ja zostałam sama. Mój jedyny bohater życia, istny ideał
uciekł.
I wiem, że już nie wróci. To niemożliwe.
Jeżeli powróci, będzie kimś innym.
Zacznie się kolejna seria, kolejny tom.
Nic nie jest stałe.
Niebezpiecznie jest wierzyć w stałość.
Niebezpiecznie jest wierzyć w ludzi.
A najniebezpieczniej jest wierzyć w siebie.
Jakby nie wierzyć we własne możliwości, to zawsze ich przecena.
Nie można określić swoich możliwości.
To zawsze przypadek.
Tak, zawsze. To nie są istotne liczby.
Nie trzeba brać życia takiego jakim jest.
Zawsze jest możliwość porzucenia go.
Każdy w coś wierzy, i każdy nie wierzy w nic.
Rachunek prawdopodobieństwa jest jedyną rzeczą w którą wierze.
Kłamię.
Właśnie.
Zawsze kłamałam
Jak bardzo zawsze?
Musisz to odkryć samemu.
"czasami to w co wierzysz jest bardziej realne niż rzeczywistość"
Problem polega na tym, że ja nie wierze w rzeczywistość,
bo nie wierze w coś, co nie istnieje.