Pośród mroku w pustym pokoju siedziała..strapioną dusze miała ..Dziewczyna młoda szaleńczo zakochana..spuszczoną w dół głowę chowała by łez jej mama nie widziała..Oczy jej zielone,zapłakane..serce obolałe ..przy gorącej czarnej kawie ..
Bladą twarz miała ze smutku umierała.. wolno oddychała.. i wciąż wspominała i raz po raz płaczem wybuchała.. nie krzyczała .. choć krzyczeć chciała.. i pytała dlaczego ona..
dlaczego ona umrzeć musiała?.. choć ciało żywe i tak konała.. z rozpaczy umierała i na dno popadała .. serce jej pękało..tak mocno kołatało..najgorszym krzykiem jakim mogło krzyczało.. bo tak strasznie bolało..
I wpatrywała się w tą czarną kawę,którą uprzednio rozlała i z fusów tak piękną historię rysowała.. tak ciężko wzdychała.. i gdy wstawała,bo wstać chciała nagle się osuwała i na podłogę upadała.. głową w kafle uderzała.. i nad marnością swego życia wtedy myślała..
Kochała .. i kochać chciała.. lecz ta miłość była jej zakazana..
Wtulona w samą siebie rozmyślała.. w mroku nocy i w blasku księżyca wciąż leżała..
Ciepły wiatr otulał jej zmarznięte ciało.. tak słabe i marne ..bezsilne i szare..bezbarwne..
Nie mogła jeść.. nie mogła spać..wciąż go wspominała.. każdą chwile..gest..dotyk..wzrok..jego oczy.. jak głębia oceanu..każde słowo, które niegdyś znaczyło tak wiele a teraz jest zaledwie złym wspomnieniem.. kolcem w sercu..klatką dla duszy..
Łez juz nie miała.. śmiać się nie chciała..o śmierci wciąż myślała.. melancholia ją przytłaczała.. w samotności milczała..przed światem się ukrywała a wieczorami swój akt rozpoczynała..akt rozpaczy..- nie zaprzeczała.. już tak często w promieniach słońca się nie pojawiała.. tylko w kroplach deszczu lub w mroku się ujawniała..przyjaciół swych od siebie odsuwała..współczucia nie potrzebowała.. pomocne ręce odtrącała.. w samotności ciągle pozostawała.. po nocach się wymykała i swym wzrokiem tak smutnym i tęskniącym w gwiazdy patrzała.. lub kropla w krople z deszczem grała..
Nie żałowała że go poznała .. bo żałować nie chciała.. smak szczęścia przez sekundę doznała.. lecz żal jej było tego rozstania.. w niewiedzy tkwiła i ślepo wierzyła iż może jest jeszcze nadzieja.. całą wiarę w to pokładała..
Wciąż go miłowała.. o Nim tylko myślała.. jemu serce swe oddała.. z nim swe plany wiązała.. przeróżne wymówki wymyślała..
samą siebie oszukiwała...
przed miłością uciekała ..
i gdy już ją znalazła .. odejść musiała...
Noc jej łzy zabrała..
miłości oddać nie umiała..
wciąż przed tym umykała..
wnet śmierć ją dopadła.. i życie jej odebrała..
lecz już nie cierpiała..
i w naszej pamięci na zawsze pozostała..