Rozdział 25
(tydzień później)
Długo wyczekiwałam na ten dzień z nadzieją ,że wszystko sobie wyjaśnimy i będzie jak dawniej. Niestety ja należałam do takich osób ,które łatwa się rani. Liam będzie musiał długo pracować nad tym aby znów pojawiło się zaufanie. Czekałam już na niego na lotnisku od godziny.
-Powinien już być.-mówiłam sama do siebie.
Nagle od tyłu ktoś złapał mnie i podniósł. Odwróciłam się i zobaczyłam szatyna o niesamowicie hipnotyzujących oczach od których nie mogłam się oderwać. Wpadłam w trans. Nie widzieliśmy się dopiero tydzień a ja już się bardzo stęskniłam. Nie mogłam tego pokazać po sobie. Musiał wiedzieć ,że ze mną nie pójdzie mu tak łatwo.
-Chodź,-pociągnęłam go za rękę.-Chyba nie spędzimy tu całego dnia.
-Racje.-kiwną głową.
Zamówiliśmy taksówkę i cierpliwie czekaliśmy w ciszy. Żadne z nas nie miało zamiaru się odezwać co było bardzo krępujące. Nasze oczy cały czas się stykały choć oboje staraliśmy się tego unikać.
-Mówiłaś rodzicom o moim przyjeździe?-przerywając ciszę zapytał zaciekawiony.
-Tak.-odparłam.
Rodzice mimo moich oczekiwań pozytywnie zareagowali na wiadomość o jego przyjeździe. Uznali ,że będzie to dobry moment aby wszystko sobie wyjaśnić. Niestety nalegali na to abym zaponała ich z nim. Ten pomysł nie przypadł mi do gustu. Liam nie był w stylu mojej rodziny tak samo jak ja. Jedyna cały czas się wyróżniałam a rodzice próbowali mnie za wszelką cenę zmienić mnie. Ich zdaniem powinnam zostać profesorem i skończyć jako stara panna. Wtedy chociaż będą pewni ,że nikt mnie nie skrzywdzi i zrani. Jednocześnie za popsucie mojego dzieciństwa byłam na ich zła ale też nie zostałam nigdy rozczarowana i porzucona.
-Możesz mi zdradzić jak zareagowali?-zapytał.
-Byli źli za tych fotoreporterów pod domem i pogróżkami od fanek. Po za tym powitają cię z otwartymi rękoma.-zrobiłam swój zadziorny uśmieszek i wskazałam palcem na samochód.
Oboje weszliśmy do taksówki a kieroca zapakował bagaże. Liam był troszkę zaniepokojony moją odpowiedzią na jego pytanie. Przez całą drogę rozmyślał i pisał wiadomości tekstowe komórką. Przez ramię zaglądałam mu ale on szybko wszystko wyłączał i wyszczerzał zęby.
-Coś przede mną ukrywasz ,ach tak zapomniałam jest jeszcze Daniell.-po raz kolejny głupio się uśmiechnęłam.
-Możesz już przestać. Pogadamy o wszystkim jak dojedziemy na miejsce.-stał się lekko pod denerwowany.
-Masz już jakiś hotel na oku?-zapytałam z nadzieją ,że odpowie ,że nie.
Miałam dla niego przygotowany pokój gościnny ,który rodzice sami zaproponowali.
-Właściwie to nie i właśnie przeglądałem oferty hoteli najbliżej ciebie.-złapał mnie za rękę.
Spojrzałam się na niego i szybko zabrałam swoją dłoń z myślą "o nie nie kochany tak łatwo ze mną nie bęzie". Sam się o tym przekonał ,że jestem twardą sztuką.
-Mam duży dom z pokojem gościnnym i jak chcesz możesz u mnie zamieszkać na te kilka dni.-szybko rzuciłam bez zastanowienia.
Szatyn uśmiechnął się stwierdzając ,że ta oferta najbardziej mu odpowiada.
Momentalnie znaleźliśmy się na miejscu. Zapłaciłam za taksówkę i zaprosiłam Liama do domu. Mója posiadłość nie należała do najpiękniejszych w okolicy ale i tak bardzo kochałam mój dom. Mieściło się w nim dużo wspomnień i przygód. Drzwi otworzył nam mój tata.
..................................................................................................................................................................
Mam już trzy do przodu rozdziały ,więc dziś koło 19-20 dodam następny :D Od niedzieli dodawać rozdziały będzie moja przyjaciółka Asia .
Pozdrawiam Just ;*