Siema Siema.
Zauważyłam, że ostatnio coraz więcej osób zakłada fotobloga i stwierdzam, że to fajna sprawa. Podoba mi się, że można się tu podzielić swoimi myślami, przekonaniami
i napisać o wszystkim o czym chcemy. Zacznę od tematu, który jest wszystkim dobrze znany, a mianowicie, tzw. 'nocne rozkminy', wspomnienia, wszystkie rzeczy związane
z przeszłością przeważnie smutną i bolesną. Często sobie myślę, co się takiego stało, że nie jest jak dawniej? Dlaczego ludzie się zmieniają i odchodzą? Myślisz, że kogoś znasz, a tak naprawdę nic nie wiesz o tej osobie.. Miałam tak wiele razy, na tylu osobach się 'przejechałam', tak wiele odeszło i do dziś nie wiem czemu. Nie zrobiłam przecież nic złego (a przynajmniej tak mi się wydaje), a oni odchodzą z zupełnie inną twarzą. No tak ludzie podobno noszą maski, ale po co? Przecież najlepiej jest być sobą, nie udawać nikogo - to Cię czyni wyjątkowym. Czasami sobie myślę, że ta osoba napisze, zadzwoni, przyjdzie do mnie i powie : Przepraszam, że tak wyszło, możemy zacząć od nowa? Ale czy to by coś zmieniło? Chyba nie.. Zostają tylko wspomnienia,
a na nie nie ma lekarstwa. Chociaż może to i dobrze...
***
Przy okazji chciałabym poruszyć temat przyjaźni. Każdy Ci powie, że najważniejsze jest zaufanie, że z przyjacielem możesz o wszystkim porozmawiać. Tak to prawda.
Ale ja mam czasami tak, że prędzej powiedziałabym o jakiejś osobistej sprawie obcej osobie, niż przyjacielowi. Nie wiem czemu.. Może dlatego, że ta nieznajoma osoba bardziej Cię zrozumie? Nie oceni Cię? Czy Wy też tak macie? Masz swoją/swojego BFF i te wasze statusy, wiadomości o treści 'friends forever, kocham cię..' etc, a po kilku miesiącach nie mówicie sobie 'cześć'. Tego też nie rozumiem. Tyle chwil spędzonych ze sobą, tyle wspomnień, zdjęć, pamiątek, ale właśnie potem ta osoba odchodzi. Zastanawiasz się co takiego zrobiłeś? Cóż może tak miało być, ale ja wciąż tego nie ogarniam. Zbyt bardzo przywiązujemy się do ludzi, a potem koniec.. i właśnie to tak cholernie boli.
XOXO, ROXY.