Mam mętlik w głowie... Nie wiem już kto mówi prawdę, a kto kłamie, nie wiem już nic!
Czuję się jak małe, niedoświadczone dziecko.
Próbuję ustalić gdzie leży prawda, ale ona za każdym razem wypływa mi przez palce i cyrk zaczyna się od początku, jest to dla mnie już syzyfową pracą.
Nie wytrzymuję, czasami mam wrażenie, że wracam do początku całej tej historii...
Obiecałam sobie, że się nie poddam, ale z upływem czasu zaczynam wątpić, czy dotrzymam obietnicy.
ZA DUŻO!!!
Przestaję powoli ufać komukolwiek, to straszne... Człowiek dowiaduje się czegoś i w jednej chwili cały jego cudowny świat pizga o ziemię, staram się odnaleźć kawałki tego mojego świata, ale mam wrażenie jakby się rozpuściły, albo wiatr je zdmuchnął gdzieś, walczę, szukam ich, ale nigdzie ich nie ma :(