Dziś przeszłam się z aparatem po Wrześni (efekty na zdjęciu), w zeszłym roku nie doceniałam jak urokliwa staje się nasza mieścina na święta z względów wiadomych... Jednak w tym roku emocję już opadają i staję się bardziej zrównoważoną osobą.
Klimat świąteczny zaczyna mi się udzielać, z czego się niezmiernie cieszę, zaczęłam już czynić drobne przygotowania świąteczne, lekkie strojenie domu, podśpiewuję kolędy pod nosem, wywalam z kątów niepotrzebne rzeczy i mknę z nimi do kontenera. Jestem ciekawa jak w tym roku te święta będą wyglądały. W każdym razie jakie by, nie były mam zamiar czerpać z nich jak największą radość, a mam do walenia radości za dwa lata :D
Pogoda... Jest początek grudnia, a pogoda mnie mile zaskoczyła - wyglądając przez okno mogę zobaczyć śnieg, co oznacza, że jeśli sytuacja utrzyma się tak jeszcze z tydzień, lecim do sklepu bo sanki/jabłuszko i długa na górkę!
Podsumowując czas o ostatniego wpisu. Już pogodziłam się z faktem, że lato poszło w pizdu :D Teraz z niecierpliwością wyglądam porządnego śniegu i otwarcia lodowiska! W tym roku Alan otrzyma misję niemożliwą, a mianowicie nauczenie mnie jazdy na łyżwach, co graniczy z cudem - od 6 lat nie chce mi ta sztuka utkwić w głowie.
Na koniec. Mam zamiar w najbliższym czasie zabrać się za siebie. Moja żałoba już dobiegła końca, więc czas zrobić coś ze sobą. Chciałabym też podziękować wszystkim, którzy w tym ciężkim okresie mi towarzyszyli, którzy potrafili mnie wysłuchać, kopnąć w dupę i okłamać, że będzie dobrze... W szczególności chciałabym podziękować Alanowi, Klaudii N. i jej rodzinie, Natalii S, Teru, P. Cieplakowi, P. Durek, P. Lewandowskiej i całej reszcie, którzy starali mi się ten okres w życiu ułatwić.
Dlaczego robię to tak publicznie, na photoblogu? Ponieważ chcę, żeby wszyscy wiedzieli jakie dobre serca mają Ci ludzie i pochwalić się jak wspaniali, fantastyczni ludzie otaczają mnie.
Dziękuję.