Wczoraj oficjalnie uznano dwójkę naszych himalaistów za zmarłych. Nie ma nadziei na to, żeby mogli tak długo przetrwać na takiej wysokości i w tak ciężkich warunkach.
Tak się złożyło, że akurat tydzień temu, w niedzielę udało mi się zdobyć mój szczyt - Diablak. Po raz pierwszy zdobyłem go zimą i w dodatku z moją Lubą, która też pierwszy raz na niej była zimą.
Te dwa wydarzenia sprawiły, że naszły mnie pewne przemyślenia. Cena zdobywania szczytów.
Mnie na szczęście udało się wrócić żywym za każdym razem, choć pierwsza i druga moja wyprawa zimowa na pasmo Babiej Góry o mały włos nie skończyła się dla mnie tragicznie. Powód? Banalny - totalne załamanie pogody. Sześć razy próbowałem wyjść i dopiero ostatni raz się powiódł. Zawsze miałem pecha do warunków. Tym razem było lepiej - ubrania, plecak i kijki co prawda pokryły się kilkumilimetrową warstwą lodu, wiatr prawie nas wywracał, ale nie było śnieżycy.
Udało się.
Kilka lat temu w wakacje odbyła się wyprawa w Alpy, w której miałem uczesniczyć. Niestety przypadek sprawił, że nie mogłem jechać. Później okazało się, że takie było przeznaczenie. Z czterech osób, które w niej uczestniczyły tylko jedna wróciła żywa. Trójka moich znajomych na zawsze pozostała tam na górze.
I co prawda strasznie mnie do dotknęło. Złapało mocno za serce i nie pozwoliło złapać tchu. Ale wiem, że to jest cena, którą kiedyś byćmoże będzie trzeba zapłacić za realizację marzeń i łamanie swoich słabości.
Wiele osób, wielu zdobywców przypłaciło życiem zdobywanie gór. Ale z tą ceną zawsze trzeba się liczyć, to jest świadomy wybór. Wiem, że nikt z Was tutaj nie będzie krytykował tego wyboru, ale niestety gro ludzi będzie szukało winnego tej tragedii. Tutaj nie ma winnych. Tutaj jest wybór, cholernie świadomy wybór.
Ja też, za każdym razem, kiedy zimą ruszam w wysokie góry liczę się z tym, że mogę nie wrócić. Bo taki jest mój wybór. Bo bez tego wyboru nie można osiągnąć niczego.
Nasi himalaiści zdobyli kolejny ośmiotysięcznik zimą. Zdobyli 10 spośród 14 jako pierwsi. W dalszym ciągu pozostają jeszcze dwa. W tym sławna K2. Dla mnie Ci śmiałkowie są bohaterami, bo pokazują, że są pasje, dla których warto żyć i warto za nie umierać.
Ludzi można podzielić na takich, którzy nigdy tego nie zrozumieją i na takich, którym nie trzeba tego tłumaczyć.
Chwała Zwycięzcom, pamięć Zwyciężonym!