Darling
jeszcze 24 dni spędzone w szkole i wakacje. Dwa i pół miesiąca opierdalania się i nierobienia totalnie niczego. Z resztą, teraz też nic nie robię. Lenistwo. Najgorsze jest to, że kiedy w końcu ruszam tyłek i próbuję znaleźć natchnienie, to ono spierdala mi sprzed nosa. I jestem tak totalnie wypłukana z weny, że czuję się pusta.
Już mnie nie denerwuje twój uśmiech, kocham go. Mógłbyś śmiać się cały czas. Wtedy ja będę się smiała razem z tobą. Choć musisz mi wybaczyć, że czasem uśmiech pomieszany będzie z łzami. Przywyknij do tego. I śmiej się.
Uwielbiam każdą chwilę, w której mogę patrzeć na twoje zdjęcia, w której mogę słuchać twojej zajebistej gry na gitarze i także zajebistego głosu twojego osobistego brata bliźniaka. Uwielbiam kiedy masz gitarowy orgazm, kiedy Gucio napierdala w bębny, kiedy Geo macha włosami. Uwielbiam tę świadomość, że za każdym razem, kiedy włączę mp3/komputer (niepotrzebne skreślić), mogę (nie MUSZĘ) słuchać wszystkich waszych wypocin.
Przpraszam, że nie jestem prawdziwą fanką. Bo nie jestem, skoro nie słucham was non-stop, nie mam czarnych włosów, nie noszę cały czas czerwonych albo czarnych ubrań, nie mam prawie nic w tych kolorach( kolor fotobloga jest totalnie przypadkowy). Przepraszam, że nie znam waszego języka, który każdy fan powinien znać, a jedyne co pamiętam to `um em ja`, kiedy nie wiem co powiedzieć (jeszcze się nie złapałam na mówieniu tego). Przepraszam za to, że czuję się jak lalka barbie, kiedy patrzę na te wasze fanki-fanki (`och jestem taka super, kocham Billa, zaraz potnę się różową żyletką...`), sztuczna, pusta blondyna.
Nie zmieniaj się. To i ja się nie zmienię. Chyba, że poprosisz.
Drip Drop