Dawno już nic nie pisałam, ale mam wolny wieczór, więc postanowiłam coś naskrobać :)
Od początku czerwca życie nabrało nowego tempa. Mam pracę i to w dodatku w zawodzie :) Czuję się dobrze pracując na własne potrzeby i wydatki. W końcu jestem tak rzeczywiście samodzielna. W sumie już dawno miałam w planach przeprowadzkę do Gdańska. Wyszło oczywiście jak zawsze, na wariackich papierach, ale wiecie jak to jest, o swoje trzeba walczyć, inaczej nas zdepczą ;)
Praca jest wymagająca, ale, jak dla mnie, satysfakcjonująca. Mam okazję się podszkolić w branży zoologicznej, a jak to mówią ci wyżej ode mnie - mam wiedzę i dobrze pracuję :) Więc tylko się cieszyć. W końcu mogę być w czymś dobra i sumiennie, z chęcią wykonywać powierzone mi obowiązki :))
Z Grześkiem układa się jak najlepiej, już niedługo się do mnie przeprowadzi, tylko musi uregulować sprawy z pracą :) (I tak przyjeżdża średnio raz w tygodniu :P ).
Jedna rzecz tylko mnie zastanawia, wśród osób ze mną pracujących są dziewczyny młodsze ode mnie o kilka lat i mają już dzieci. Co więcej - chciały je mieć. Ostatnio czytuję różne artykuły, w tym także na temat macierzyństwa, porodu i różnych aspektów bycia rodzicem. Otóż co z tego wynika? Ja nie chcę mieć dzieci. Tzn nie chcę mieć ich teraz. Nie jestem psychicznie na to gotowa. Ani fizycznie. Ani jakkolwiek ;) Cóż, może i spotkają mnie za to głosy potępienia, ale cóż, wyspać się i mieć ciszę i święty spokój to jedyne czego mi potrzeba. Powiem więcej, kiedy słyszę wrzeszczące wniebogłosy dziecko - pęka mi głowa i jestem od razu momentalnie wkurzona. Nie wiem czemu tak jest. Ponoć po 20tce włącza się instynkt macierzyński. Kiedyś tłumaczyłam sobie brak chęci posiadania potomstwa przyjmowaniem tabletek antykoncepcyjnych (wiecie, zaburzają układ hormonalny w organizmie). Teraz nie wiem czemu dalej tak jest, ale jest mi z tym dobrze. Myślimy o dziecku, ale tak asekuracyjnie za kilka lat :P