Więc może tak. Co daje kopa memu życiu? A jak, oczywiście, że moja nieokiełznana głupota okraszona ogromną nutą naiwności. Mhmm... smakuje przednio a jeszcze lepiej się trawi ten przysmak. Gorąco polecam każdemu niedoświadczonemu w tych bojach. Poszukiwania sensu egzystencji odeszły sobie gdzieś na bok( chociaż po ostatnich dniach znowu wróciły na pierwszy tor). Określenie "prześmiewca" daje się słyszeć z ust wielu. Może po prostu nie jest mi dane? A może nie mam ochoty? Intrygującym jest coraz częściej słyszane przeze mnie "olejku bedzie dobrze". Dorobiłem się pieszczotliwej formy "mojego nazwiska", której coraz więcej osób używa. O ile kiedyś tam, w zamierzchłej przeszłości, kiedy to słońce krążyło jeszcze wokół płaskiej ziemi sądziłem, że na takie sympatyczne zwroty mają rezerwację tylko wybrane osoby, tak teraz stało się to bardzo miłym zjawiskiem dostępnym dla wszystkich.
Szeroko pojęty, aczkolwiek nie dopuszczany do świadomości delektujący się nadmiarem piwa pewien fragment psychiki stwierdził, że czasem "na odwagę" ma sens. W zasadzie całkiem ładną otoczkę sobie do tego dorobiłem. Że niby wystarczy się czasem po prostu dopić i po sprawie. Heh. Sądziłem, że mam w umiarkowany sposób nierówno pod sufitem. Obserwując swoje zachowanie z zewnątrz (tak, owszem zdarza mi się czasem), stwierdziłem, że te nierówności układają się jak płatki śniegu. Niby wszystkie takie same, a każdy inny. Taki detal. Chyba muszę zacząć zwracać uwagę na detale. Zwłaszcza dotyczące takich skrzywień jak moje. Znowu nie omieszkałem w pełni odkryć mojej głupoty i nie wiedzieć czemu nikt się nie poświęcił by mi wyprostować światopogląd jakimś porządnym ciosem w coś co dumnie zwie się głową i powinno kryć w sobie mózg. Powinno. Bo czy kryje, to zdarza mi się wątpić.
Wiosna powoli przekształca się w lato, co zauważalne jest po "kwitną lipy i te cholerne akacje" . O ile na wiosnę dopuszczam do swej świadomości wszelkie głupoty, to jednak latem powinno wszystko wrócić do normy. A tu ni hu hu. Odbija mi jeszcze bardziej. Owszem odbija mi na swój sposób całkiem pozytywnie, ale obiektywnie patrząc na to wszystko, można stwierdzić, że po prostu mi "odpierdoliło" (roznosi mnie). Rzekłem raz: Ale dla takiego widoku może i czasem warto. Otrzymałem odpowiedź: Nie. No i gdzie tu mój rozsądek? Chyba wymaga nieustannego nadzoru tudzież dozoru w postaci całodobowego *jeb*. Dobrze, że to *jeb* pojawiło się w porę. Bo byłoby ciężko, oj ciężko.
Dokonałem małego odkrycia związanego z przeglądnięciem płyt w moim magicznym pudełeczku. Co znalazłem? Ha, moje gusta muzyczne z 2003 roku. Niesamowite zjawisko. Każda piosenka na tej jednej magicznej płycie miała jakiś sens. Jakieś małe aczkolwiek subtelne powiązanie z przeszłością.
Jeden z kawałków totalna beznadzieja pod względem muzycznym, ale wspomnienia? Przednie. Jeden z wakacyjnych wyjazdów pozostawił go w pamięci. Dlaczego? Bo każdy pobyt w Przemyślu był/jest(?) wyjątkowy.
i qle zaś ten myslovitz:|
ps. a zdjęcie z Paulą bo ostatnimi czasy nikt mnie tak pozytywnie nie nastraja:)