Jutro widzę się z Vichem...
Nawet nie wyobrażanie sobie tego jak bardzo się denerwuje. Cholera tylko żeby znowu nie odpierdolić czego głupiego. Tak bardzo chciała bym żeby było chociaż w połowie tak jak kiedyś. Wiem że o raczej niemożliwe, ale podobno nadzieja umiera ostatnia.
A jak w ogóle doszło do tego że się widzimy??
Otóż sprzątałam ten oto blog i czytałam notki które On napisał....
Powyłam się jak małe dziecko i w środku nocy napisałam mu że chce się z nim spotkać, i że muszę go przytulić.
O tak poczułam wtedy ogromną potrzebę przytulenia Go.
Vichu oczywiście znalazł czas.
Co z tego wyjdzie zobaczymy jutro.
A po wszystkim impreza z moją bliźniaczką:P
I będzie zajebiście chociaż ta wariatka już znalazła powód żeby nie pić...:D