Nie ma już naszej autobiografii
To tak jak czekać czy w świetle księzyca
deszcz spadnie a studnia
na Ziemi czeka - rzucona przy butelce
potrzebna kotwica.
Czekaniem na kilka znaków tekstowych
obudzić się rano zdołałam przy słońcu
wieczorem jak zwykle przy marzeń końcu
Śnieg spadł
I deszczem rozmydlił dźwięk owych
niemieckich piękności w lustrach piżmowych.
Udaję w drugiej osobie nie-siebię
Trenuję zawzięcie słów kaligrafię,
chcę kochać - jak kocha poeta biografię
swego przyjaciela, co adres ma w niebie.
Ledwie na świecie stawiłam pierwsze kroki
Zachwycić umiem się wiewiórczym śmiechem,
odbija na mnie się dzieciństwo echem,
sen jest odejściem od codzienności
Udaję, że snem się staję i nie wiem
Czy to mnie ze smutku dopadły boleści?
Czy oczy me usychają z miłosci?
Pamiętam jeszcze te cztery ściany
Wypełnione życia codziennością.
A teraz myśli me - kangur pijany
Upiły się szklanką z paramiłością.
Za dużo Mickiewicza i Słowackiego. W ten sposób powstał ten niedzisiejszy, nieaktualny formą utwór mojego autorstwa.
Szukam nowych form, bo ostatnio za cholerę nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Sztuka mówienia jest sztuką trudną.
STaram cieszyć się każdą chwilą i każdym uśmiechem.
Raphael - Caravane