Ruina.

Z wczorajszej sesji z Olą, jest kilka ogarniętych zdj, ale też tak cholernie dużo takich, które nie powinny ujrzeć światła dziennego... xD Au, wskakujc do tej rudery przez parapet zbiłam sobie i obdarłam nogę, fuck.

Niedługo woodstock, mhm... I Restart.

Wszystko sobie ogarnęłam, mialam święty spokoj, tylko ja  i wakacje i nic więcej.

Zjebane myśli...  Też by się przydał ich restart xD

Ale bynajmniej odcięłam sie od tego co było.

Po 5 miesiącach, ale już typowo. W końcu.

Chociaż w tej sprawie chyba spokój.

A  jeśli chodzi o resztę.. jak zwykle, pożyjemy, zobaczymy.

Od września kolejny restart, nowy rozdział, to chyba powinno wyjść mi na dobre, bynajmniej na lepsze.

Znów jakaś dziwna świadomość w podświadomości, chujowo, coś męczy ale nie wiadomo co, i człowiek myśli i tak nie wie co to.

Dopiero tak  z dupy, w obojetnie jakimś momencie uświadamia sobie.

Ja nie wiem czy chce sobie cokolwiek uświadamiać już. Tzn... kurwa miało nie być takiego myślenia.

FUCKFUCKFUCK.

Taaa... A teraz, wakacje, wykorzystać je  jak najlepiej. I tak lipiec się już końcu, miały być ogniska, namioty, melo, wyjazdy, przyjazdy i lipa ;)

Może sierpień będzie lepszy.

Szkoda by było tylko.. No własnie, nie ma czego być szkoda, kurwa... Po prostu będzie jak jest i tyle, szkoda tylko gdyby nie miało być tych chwilowych radości, co człowiek cieszy się z nich jak glupi, bo jest po prostu głupi ;) Aczkolwiek nie ma żadnego schematu, będzie co ma być, ponoć... I wszystko ponoć się już zaplanowane, nie ucieknie się ani nie zrobi wbrew. Po prostu przeszlość i tak depcze po plecach i jeśli coś kojarzy się z tym co było... To po prostu nie chce sie mieć i boi sie powtórki z historii.

https://www.youtube.com/watch?v=tutGLDaaFqs

Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies
Dance silver moons sparkling, so kiss me