Zdjęcie w bardzo wiosennym akcencie. To tak dla poprawy samopoczucia. ;) Bo to co za oknem widać, raczej nie podnosi na duchu.
Swoją drogą nie pamiętam, by kiedykolwiek na Wielkanoc leżał jeszcze śnieg. Założę się, że w dyngusa zamiast oblewać się wodą, będziemy rzucać się po prostu śnieżkami.:P (to znaczy kto będzie ten będzie. ;])
Chociaż hipotetycznie rzecz biorąc oblewanie się wodą przy -20st może być całkiem interesujące, zwłaszcza jak cała woda wylana na elikwenta zacznie zamarzać i zacznie się zamieniać w figurę lodową. Pomijając szczegół, że przez następne 2 tygodnie także przeleży w łózku.
W ogóle jesli chodzi o święta wielkanocne to ja od dziecka nigdy nie przywiązywałam do nich dużej wagi. Jedyną rzeczą która mnie rajcowała najbardziej to był właśnie lany poniedzialek. Tak, to jego się wyczekuwało caly rok. ^^
A teraz? Lany poniedziałek teraz nabiera coraz bardziej procentowego znaczenia. To mnie zasmuca, no ale cóż. Witamy w Polsce.
A tymczasem cierpię na nadmiar wolnego czasu tak, że już naprawdę nie wiem co ze sobą zrobić. Pokój wysprzątany, łazienka wysprzątana, zostało tylko upieczenie ciast i pomoc w kuchni.
Chyba wrócę do czytania kroniki wampirów ewentualnie do Mrocznych pomiotów w Dragon Age.
Wesołych i spokojnych!