Wyszłam na tym zdjęciu jakby dusza opuszczała moje ciało i jakbym przemawiała:" Nieeee, ja nie chce jeszcze odchodzić! "
Tylko za chiny ludowe nie mogę sobie przypomnieć kiedy to było i co my wtedy robiliśmy w hufcu. Oświećcie mnie.
Jak ktoś zgadnie ma ode mnie tabliczkę czekolady! Ja stawiam, że to była Sztukanka ale głowy nie daję.
Stwierdziłam, że skoro już mieszkanie wysprzątane to teraz czas zrobić porządek w komputerze.
Wzięlam stary dysk i znalałam zdjęcia, zdjęcia, jeszcze raz zdjęcia i trochę muzyki. I na tym skończyło się sprzątanie. Teraz już jakąś dobrą godzinę przeglądam i wspominam przy dźwiękach Pink Floydów, których pierwszych dorwałam jak otworzyłam folder z muzyką.
Przeglądając te zdjęcia głownie z różnych wydarzeń harcerskich stwierdziłam, że w ciągu tych prawie 3 lat odkąd postawiłam pierwszy krok w hufcu, zmieniło się niemal wszystko.
Teraz nie ma tak magicznych imprez w hufcu jak kiedyś. Teraz jest taki brzydki porządek i komenda, przyglądająca się każdym naszym ruchom. Już nie ma nawet takiego samego zapachu hufcowego jak kiedyś. I tych samych nieprzespanych nocy. Coś umarło i nie powstanie już. I coś pękło we mnie. Początki zawsze są piękne i cudowne, ale jak się bliżej temu przyjrzemy i pobędziemy z tym dłuższy czas to traci ten urok.
Ale nigdy nie będę żałować tego, że przystąpiłam do harcerstwa. Bo poznałam masę genialnych, niepowtarzalnych ludzi i mam wspomnienia, do których uwielbiam wracać.
Dziękuję.