pseudo żołnierskie zdjęcie w Jego kaszkiecie. teraz jestem fajna!
Zacznę od tego, że hepisad to gówno, gówna warte.
Ich koncert był taki jaki się spodziewałam - mnóstwo emo kids i ludzi którzy nic nie rozumieli.
Hepisadowe panienki w bucikach za 300 złotych.
Wielkie Anarchistki z bluzeczkami z New Yorkera i pacyfkami.
Wokalista bez wyrazu.
Dupa.
Mam nadzieję, że nowych sił mi starczy.
Nie chce mi się o tym myśleć.
Miałam naprawdę dziwny sen.
Najpierw wieś mojej babci i chory chłopak z kompleksami biegający z miotaczem ognia i podpalający dom, za domem.
Chciałam z nim porozmawiać, powiedzieć, że źle robi. Bałam się. Powiedziałam mu to, on się zezłościł.
Podpalił swoje mieszkanie. Obok było babci. Potem stał w drzwiach z piłą mechaniczną i czekał na moją babcię. Uciekłam. Nie wiedziałam co robić. Spanikowałam. Wsiadłam do autobusu. Nie wiem jak się pojawił. Nie pamiętam. Usiadłam z tyłu. Na zewnątrz. Nie pamiętam dlaczego. Wiał wiatr, dużo wiatru. Widziałam ogień i krew. Odwróciłam głowę w prawo, siedziała tam dziewczyna i się śmiała. Miała czarne włosy, znajomą mi twarz. Do teraz mi się wydaje, że naprawdę ją znałam. Zapytałam o imię - Patrycja. Dziwne spojrzenie. Strasznie wesołe. Szczęśliwe, a zarazem mordercze. Rozmawiałam z nią. Wytłumaczyła mi wszystko. Twierdziła, że morderstwo oczyszcza świat od złych ludzi.
Nie odpowiedziała mi tylko na jedno pytanie.
Czy wszyscy są źli?
ps. zbieram na czarny sprej. bo mój łudstokowo różowawy glan zaczyna mnie irytować.
lewe lewe lewe loff loff loff loff!