Pohałasujmy trochę, niech nas inni usłyszą!!!
Hehe, ogólnie jest cudownie, a praktycznie fantastycznie :P
Dzisiaj stwierdziłem, że w dupie mam oceny... może być nawet 2.0 na koniec, byle przejść xD
Są rzeczy ważniejsze, fajniejsze, ładniejsze, no i ahhhh... gitarka. Już od tygodnia na dywaniku w pokoju leży mój piękny ME-70. No i... i jest zajebisty:) Gra na gitarze nabrała jeszcze większego sensu niż wcześniej, a solówki brzmią jak solówki, nie jak jakieś "wypierdziane" gówna przez marny przester w moim dupnym piecu. We wakacje składamy na lampę Marshalla. A potem... kto wie... na Fendera Stratocastera American Standard może dozbieram ^^
Za dwa tygodnie wycieczka a w góry razem z 2a (ale Ci pierwsi są fajniejsi, i śmieszniejsi, i mądrzejsi, i w ogóle).
We wtorek jam* u Marshala wyszedł zajebiście dobrze:) W 3 godziny napisać utwór - hard ;> Kolorowe rurki Marshala pomogły, hehe =)
A jutro lądujemy z Marshalem z gitarami u Remasa i jedziemy całkowicie rockowo. Bo na 6 czerwca utwór ma być wyszlifofwany ;P
Heh, i to zdjęcie... tak na spontanie. Cyfrówka + samowyzwalacz + (lekki) photoshop : czynią cuda :) Tylko jakiś klimatyczny napisik i jazda. Bo hałas naprawdę jest fajny. Bo hałas przesterowanej gitary, czy głębokich ciepłych basów kanału Clean to jeden z najpiękniejszych dźwięków świata. W sumie po części to zasługa Bossa ME-70 :) Najarany max :]
(Gdyby zamiast 15-watowej tranzystorówki Yamahy, była ...no, przynajmniej 50-watowa lampa Marshalla to w ogóle bym się z domu nie ruszał...)
*chodzi o jam gitarowy głuptasy, takie wspólne granie jakby kto nie wiedział ;P
Niech Rock N' Roll będzie z Wami!
Peace ^^