Witam Was dziewczyny :)
Udzielałam się na tym blogu w styczniu. Od tamtego czasu trochę w moim życiu się zmieniło.
Moja przygoda z dietami, odchudzaniem na niewiele mi się zdala, mam słabą wolę. Szybko się poddaję, tracę zapał.
Więc mój wygląd zbytnio się nie zmienił. Ale od kwietnia mam chłopaka. Kocham go, jestem z nim szczęśliwa.
Teraz wyjechał nad morze z rodziną na dwa tygodnie, jesteśmy od siebie około 600km.
Wiem, że On mnie kocha. Teraz jak nie widzimy się, widać, że tęskni, dzwoni, pisze do mnie.
Nawet powiedział mi, że jestem dla niego ideałem. Mówi mi, że jestem piękna. Czuje się kochana.
Jednak ja nie do końca akceptuję swoje ciało. Może nie jestem gruba, ale szczupła też nie.
Jestem niska, mam 162cm a większość tłuszczu osadza mi się w pupie i udach.
Brzuch jest w miarę okej ale ostatnio gdy mój Skarb wyjechał, nie mam co ze sobą zrobić,
nudzę się chociaż wychodzę z przyjaciółkami, jednak odczuwam pustkę bez niego.
I przez to, z nudów, podjadam. Co gorsze, przestawiłam się w te wakacje i chodzę spać późno,
mniej więcej od 1 do 4 w nocy. I wstaję na obiad praktycznie. Muszę to zmienić.
Także stwierdziłam, skoro mój chłopak wraca dopiero za 10 dni, mogę wziąć się W KOŃCU za siebie.
Jeszcze jak był w mieście, to robiłam sobie głodówkę 3 dniową. Jadłam, ale malutko, piłam wodę i kawę.
Brzuch miałam szczupły, nie było tych boczków. Ale uda mam okropne :(
Jak myślicie, co zrobić przez te 10 dni aby zrzucić troche tego sadła z nóg?
Myślałam o bieganiu. Pomóżcie <3
PS: Wbijajcie na mojego Tumblra :)
TUMBLR