środa. dwudziesta pierwsza pięćdziesiąt cztery.
chwilę wcześniej weszła do domu po wieczornej przejażdżce w kilka ważnych dla Niej miejsc.
usiadła na pufie w przedpokoju, a łzy poleciały po Jej policzkach.
tęskniła.
za uśmiechem, słowem, przytuleniem.
za szczęściem, bezproblemowością życia i spokojem.
za Nim.
za dawną sobą.
za starym, (nie)idealnym życiem.
chciała wstać, spakować kilka najważniejszych rzeczy i wyjść.
pojechać przed siebie.
tak daleko jak tylko to możliwe.
ale wiedziała, że to niczego nie zmieni, nie cofnie czasu i złych decyzji.
w głębi umysłu wiedziała, że musi się zmierzyć i stanąć twarzą w twarz z życiem.
mimo, że od jakiegoś czasu dzień w dzień ono Ją kopało.
i choćby miała dostawać nadal po pysku, po dupie to musi stawić temu czoła.
i wygrać.
w głębi serca wierzyła, że szczęście się jeszcze do Niej uśmiechnie.
że pewnego dnia wszystko się zmieni o 180 stopni, a Jej śmiech będzie zarażał każdego.
chciała wierzyć, że jak się czegoś bardzo chce to cały wszechświat w tym pomoże..
i tego chciała się trzymać.
z całych sił.
Użytkownik nothingcomparestou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: Wy tam na wsi też działajcie bluebird11Służba i codzienność pamietnikpotwora:) dorcia2700... maxima24... maxima24aujourd'hui quen... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24