Nispokojne noce,ciężkie dni...

Wakacje się kończą i niedługo kolejny rok nauki nas czeka. Jak wrażenia po wakacjach? U mnie przez ostatni czas było świetnie,wręcz idealnie :D Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy.... No ale zacznijmy od początku.

Jak doszłam do pełni szczęścia?

Nie wiele było trzeba ;) A wszystko zaczęło się pewnego pięknego i słonecznego dnia na obozie START... Przyjechał tam na jeden dzień pewien chłopak do kolegi po swoje budy,które zostawił na konferencji(to dość skomplikowane więc nie będe tłumaczyć xD). W każdym bądź razie znaliśmy się już od pewnego czasu ale żadko gadaliśmy. Jak go zaobaczyłam to poszłam się przywitać po czym okazało się, że spedziliśmy ze sobą prawie każdą możliwą chwilę. Gadaliśmy i było naprawdę fajnie. Po jego wyjeździe jakoś tak smsowaliśmy i też jak wracałam z obozu i w sumie smsowaliśmy póki on nie wyleciał do stanów. No ale przez ostatni tydzień był kochany facebook,teraz go nie ma bo on nie ma dostępu do neta i to jest początek części drugiej....

Jak to się stało,że jest tak beznadziejnie?

Nie mam z nim na tą chwilę kontaktu więc nie ma kto mnie uszczęśliwiać,nie mam powodu już żeby śmiać się w telefon czy monitor,a co najgorsze....mam koszmary. Koszmary potwierdzają moje najgorsze obawy,to czego nie jestem pewna,czego nie mogę być pewna. Ale i tak najgorsze są dni. Nagle czuję nieustanny niepokuj,strach. Nie wiem co to,ale nie wróży nic dobrego. Jeszcze to dziwne uczucie,jakby taki nacisk w klatce piersiowej. Jest źle.

Ale mając nadzieję,że jutro będzie lepiej każdego dnia układam się do snu.