("jakie to niegrzeczne z mojej strony przynosić myśli do twojej sypialni"), mimo to pamiętam pomarańcz i czerwień, pamiętam zapach skóry i wosku i, ojej, znów nie mogę się w tym wszystkim odnaleźć. zza mojego okna wyglądają dwie pary oczu jednak jak wciąż bezsenność nazywam Twoim imieniem.
ale idź już sobie, wyjdź z mojego łóżka (i nie ma tu nic erotycznego; tu wypłakuję to, czego nigdy nie będę mieć) i "nie przychodź więcej. Zwierzęciem bywam bardzo rzadko"