i tak sobie żyję a całe dnie spędzam na obserwowaniu. jestem widziem w teatrze (ciężko się odzywaczaić od tej dziwnej maniery cierpliwego patrzenia), przyglądam się temu dziwactwu, całmu bestiariuszowi ludzkich zachowań, tak dla mnie obcych. wracam do domu pijana, sama, jest mi zimno, to nie jest przykra sytuacja, to jest jedynie objaw, jeden z momentów, który kiedyś zakwalifikuję jako sygnał. teraz nie, nie mam na to czasu. za dużo widzisz, Ptaszyno, za dużo i za daleko. mogłabyś oddetchnąć gdybyś choć przez chwilę nie widziała doladnie tego, co się wydarzy.
jestem pijana i słucham Franka Sinatry.
zazwyczaj płaczę do snu "i za dużo piję, ale wszyscy już to wiedzą"