w namiocie cyrkowym pokazują dziewczynkę-mnie-chłopca o twarzy fioletowej, z liśmy zamiast dłoni. sypie ona-ja-on łezkami z oczy i próbuje z siebie wydusić słowa (pamięta, że w jej kraju na dzieńdobry i dobranoc opowiadało się historie) ale z jej-mojego-jego zdeformowanego gardła nie wychodzą zadne słowa. duzi, błyszczący ludzie podają jej-mi-mu wino aby stworzonko zatraciło się w pijanym tańcu ku uciesze tłumu. ślizga się na swoich własnych łzach, koślawe stopy nie nadążają za pijaną głową. ona-ja-on. ona-ja-on.
i wraca dziewczynka-ja-chłopiec do swojego ciasnego baraku gdzie tkwią inni do niej-mnie-niego podobni, a wszyscy ze środka, wszyscy zrodzeni w jej-mojej-jego głowie.
czy dodać ci troszkę litości do herbaty?