photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 LIPCA 2015
Rozdział 29

Obudziłam się dziwnym trafem w swoim starym pokoju. Musiałam mieć tak twardy sen, że nawet nie czułam jak mnie przewozili.Wstałam i szybko poszłam do łazienki gdzie wzięłam wszybki prysznic i ubrałam się w czarne rurki, szary T-shirt, czarną bluzę z kapturem i czarne adidasy ZX. Pomalowałam się jeszcze lekko, spiełam szybko włosy w kucyka i zeszłam szybko na dół i wyszłam szybko z domu. Nie nie jadłam śniadania bo i tak wątpię, że coś bym przełknęła w tym stanie. Weszłam do garażu gdzie wsiadłam do auta i wyjechałam po drodze oczywiście zamykając wszystko. Po 30 minutach byłam już na miejscu. Zaparkowałam i wysiadłam. Weszłam do środka. Odrazu skierowałam się do windy, która zawiozła mnie prosto na 7 piętro. Wyszłam i skierowałam się w stronę odpowiedniej sali. Kiedy dotarłam zobaczyłam, że nikogo nie ma. Pewnie babcia z dziadkiem pojechali do domu. Jednak może po 2 minutach oboje wyszli z kawą zza rogu. Przywitałam się z nimi i dalej sobie siedziałam myśląc o wszystkim i o niczym. Może jednak wypadałoby spotkać się z przyjaciółmi? Ale gdybym się z nimi spotkała byłoby jakieś 90% szans, że spotkałabym się również z Neymarem, a tego w sumie nie chcę ale chcę. Chcę bo straszliwie za nim tęsknię i kocham go ale nie chcę bo skoro nie odzywa się do mnie to chyba już nie chcę mnie znać. Dobra bo znowu się rozczulam nad sobą.
- Amelko może chcesz, żeby ci coś przynieść?- spytała babcia dotykając moje ramienia. W pewnej chwili usłyszałam odgłosy dochodzące z korytarza. Zobaczyłam całą ekipę Barçy przede mną. Uroczy są.
- Dzień dobry - powiedzieli wszyscy chórem. Oni byli coś zbyt spokojni. A potem zaczeliśmy się wszyscy pokolei witać. Ale tego, którego chciałam zobaczyć najbardziej niestety nie było. Nie, wcale nie jest mi z tego powodu smutno. Gdy wszystkich już powitałam musiałam wziąć pewną osobę na stronę.
- Czy ja cię przypadkiem wczoraj o coś nie prosiłam?
-Ale to nie moja wina! Ja powiedziałam tylko Anto i Gerardowi i Rafaeli i nikomu więcej. A co nie cieszysz się, że przyszli? - spojrzała na mnie
- Bardzo się cieszę, bo się za nimi stęskniłam , tylko, że... - powiedzieć jej to? Może powiem.
- Tylko, że Neymara nie ma, prawda? - spojrzała na mnie z takim współczująco- troskliwym wzrokiem.
- Tak...- szepnęłam pod nosem
- Przykro mi ale wyjechał do Brazylii... Wraca dopiero w następnym tygodniu z tego co wiem oczywiście.
- Może i lepiej? Może uda mi się do następnego tygodnia już wrócić do Polski.
- Nawet mi nie próbuj! Zostajesz tu przynajmniej przez miesiąc i nie dyskutuj a teraz chodź do reszty. - wyszłyśmy z łazienki i wróciłyśmy do chłopaków. Shakira poszła do Gerarda a do mnie podszedł Fabregas. Szykuje się bardzo ciekawa rozmowa, coś tak czuję.
- Wiesz co mam do ciebie bardzo filozoficzne pytanie - zrobił minę mysliciela. Ja to go naprawdę do psychiatry wyślę.
- No dawaj...
-Skoro coś niespodziewanego to niespodzianka to coś spodziewanego to spodzianka? - Panie Boże zlituj się nade mną bo nie wiem co zaraz poczynię.... Kiedy ten człowiek zmądrzeje?
- Wydaję mi się, że tak, ale powinieneś się spytać bardziej doświadczonego obywatela jak na przykład Daniella, albo Alves a najlepiej będzie jeśli sam się swojej osoby spytasz. Dobrze, że chcesz rozmawiać i odpowiadać na takie trudne pytania. Podoba mi się twój temperament, dlatego zostajesz wynagrodzony wycieczką na tamte krzesełko - wskazałam palcem na obiekt znajdujący się nie daleko nas.
- Yeah! W końcu coś wygrałem! Gerard pączuszku wygrałem wycieczkę na krzesełko!- podszedł do niego i powiedział dumnie.
- Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny!- rozpłakali się oboje i zaczęli się ściskać. A do mnie podeszła Anto.
- Nie wiem co ci powiedzieć. A nie chcę ci mówić czegoś czego sama nie jestem pewna.Nie miałam nigdy takiej sytuacji, więc jedyne co wypada w tym momencie to cię mocno wyściskać i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Tak więc od postanowień do czynów - rozłożyła szeroko ręce a ja się wtuliłam. O tak tego brakowało mi przez ostatnie miesiące. Tej przyjacielskiej miłości. Oczywiście nie mówię tego tak dosłownie, bo przecież mam jeszcze Kwiata ale jednak to jest dziewczyna a tam jest chłopak, więc sami rozumiecie. Ale i tak Dawid jest najlepszy na świecie.
- Uwielbiam cię, wiesz?
- Wiem, bo ja ciebie też - odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła.
- Przepraszam, że przeszkadzam w tej jakże pięknej chwili przyjacielskiego uwielbienia, ale jesteśmy urarzeni faktem, że nas nie uwielbiasz i składamy apelację - przerwał nam Bartra.
-Po pierwsze to nie ładnie tak podsłuchiwać a po drugie to uwielbiam was wszystkich po kolei tak samo mocno i nie wyobrażam sobie,że mogłoby was zabraknąć, bo tyle już dla mnie zrobiliście, że chyba nikt nie był dla mnie tak życzliwy jak wy i kocham was jak własną rodzinę. - poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Cóż jestem słaba emocjonalnie, więc nawet takie małe rzeczy sprawiają, że się wzruszam.

Komentarze

jestempatrick Fajne. Z pewnością będę tu często zaglądać ;). Zapraszam do mnie ;*
26/07/2015 10:19:59
lilka1899 Ślicznie to napisałaś ;*
18/07/2015 0:13:44